fot. Mishka / Legionisci.com
Punkty po meczu z Brøndby IF
Kamil Dumała
Z piekła do nieba; słaba niska obrona; fazy; w końcu; dobre zmiany - to najważniejsze punkty po czwartkowym meczu Legii Warszawa przeciwko duńskiemu Brøndby IF.
1. Z piekła do nieba
W ubiegłym sezonie legioniści dostarczali kibicom wielu momentów grozy i euforii swoimi występami w eliminacjach Ligi Konferencji. Pierwszy mecz z duńskim Brøndby nawiązał do rywalizacji z Austrią i Midtjylland. Zespół trenera Gonçalo Feio przeszedł długą drogę, którą można porównać do podróży z piekła do nieba. Pierwsze reakcje na wyjściowy skład wystawiony przez trenera wskazywały, że albo wie, co robi, albo kompletnie zwariował i w Danii nie czeka nas nic dobrego. Chylę czoła, ponieważ cały plan Feio się sprawdził. Oczywiście, były momenty, w których cierpieliśmy, ale graliśmy z głową. Na koniec wszystko co wymyślił szkoleniowiec Legii, okazało się sukcesem oraz pierwszym krokiem w stronę awansu „Wojskowych”. W rewanżu piłkarze będą musieli będzie wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i powstrzymać ataki Brøndby, które pomimo porażki pokazało się z bardzo dobrej strony.
{VIDEOAD}
2. Słaba niska obrona
Przejdźmy na początek do analizy straconych bramek przez legionistów. Przy pierwszej bramce odniosłem wrażenie, że błąd można podzielić na dwie fazy. Pierwsza faza, widoczna na poniższym screenie, pokazuje, że więcej pracy w środku pola powinien wykonać wprowadzony w pierwszej połowie za kontuzjowanego Celhakę - Claude Gonçalves. To właśnie Portugalczyk powinien się cofnąć i pilnować strzelca bramki.
fot. Polsat Sport
W drugiej fazie (screen poniżej) mam dużo pretensji do Rafała Augustyniaka oraz wspomnianego Goncalvesa. Augustyniak powinien podejść bliżej przeciwnika, zwłaszcza że będący na tej pozycji Pankov przeszedł do pilnowania zawodnika, który znajdował się poza polem karnym. Możemy też zauważyć, że dwie-trzy sekundy spóźnienia Gonçalvesa w kryciu Bundgaarda były kluczowe. Gdyby Portugalczyk wcześniej wykazał się większą pracą, to napastnik duńskiego zespołu nie miałby szans na otrzymanie piłki, a tym bardziej na oddanie strzału. Wydaje mi się, że również Kacper Tobiasz mógł zrobić więcej w tej sytuacji, bo piłka wcale nie wpadła do bramki przy samym słupku.
fot. Polsat Sport
Przy drugiej straconej bramce również można wyróżnić kilka faz. W pierwszej z nich Patryk Kun nie zdołał zablokować piłki, która dotarła na lewe skrzydło Brøndby. Na poniższym zdjęciu widać, że Goncalves oraz Bartosz Kapustka ponownie stoją zbyt daleko od swoich rywali.
fot. Polsat Sport
W kolejnej fazie błąd popełnia Pankov, który zbyt łatwo daje się ograć na prawej stronie defensywy, oraz Bartosz Kapustka, który gubi krycie rywala wbiegającego w pole karne.
fot. Polsat Sport
Ostatnia, decydująca faza ataku zespołu z Danii pokazuje, że ponownie spóźniony jest Claude Gonçalves, Sergio Barcia traci krycie, a Rafał Augustyniak w ogóle nie kontroluje tyłu pola karnego.
fot. Polsat Sport
3. Fazy
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Feio słusznie zauważył, że mecz toczył się w kilku fazach: „W pierwszej fazie meczu nasz pressing funkcjonował dobrze, ale potem rywale narzucili swoją jakość, mieli piłkę przez większość czasu w posiadaniu i nieco straciliśmy na intensywności. Nie było rytmu, w którym byśmy dobrze bronili i przenosili się z piłką, tylko faza obronna wzięła górę”. Trudno nie zgodzić się z trenerem — początkowe minuty meczu aż do straty bramki to głównie czas, gdy piłka była oddana gospodarzom, którzy górowali nad nami swoją intensywnością i jakością gry. Po utracie bramki Legia wzięła się do pracy i w kilka minut doprowadziła do remisu, jednak następnie ponownie oddała inicjatywę zespołowi z Danii. Kiedy Brøndby, za sprawą Mathiasa Kvistgaardena, wyszło na prowadzenie, do końca pierwszej połowy spokojnie rozgrywało piłkę na własnej połowie, od czasu do czasu starając się inicjować pojedyncze ataki na bramkę Tobiasza.
Po przerwie postawa Legii całkowicie się zmieniła. Wojskowi przejęli inicjatywę i zneutralizowali największy atut gospodarzy, czyli ich grę z piłką przy nodze oraz konstruowanie akcji przez ofensywnych zawodników. To podopieczni trenera Feio dominowali na boisku, a kolejne zmiany przeprowadzane przez szkoleniowca tylko potwierdzały i jeszcze bardziej uwypuklały tę dominację. Po zdobyciu dwóch bramek legioniści cofnęli się do defensywy i w ostatnich minutach skutecznie bronili swojego pola karnego. Należy pochwalić piłkarzy Legii oraz sztab szkoleniowy za te fazy gry. Umiejętnie gospodarowali swoimi siłami i w odpowiednich momentach potrafili przycisnąć bardzo dobrze dysponowanych rywali, którzy w pierwszej połowie grali z dużą inteligencją boiskową, świetnie punktując nasze błędy. Po przerwie jednak to my wzięliśmy z nich przykład i pewnie wykorzystaliśmy błędy przeciwników.
4. W końcu
Od początku sezonu najwięcej pretensji można było mieć do Bartosza Kapustki i Pawła Wszołka, którzy nie potrafili wziąć na swoje barki gry Legii i głównie zawodzili. Aż przyszedł mecz z Brøndby – w nim to właśnie popularny „Kapi” był jednym z kluczowych zawodników „Wojskowych”.
Od początku meczu Kapustka dyktował tempo gry w środkowej strefie. To od niego zależało, czy Legia przyspieszy swoją akcję, czy ją zwolni, spokojnie budując atak pozycyjny. W 24. minucie, po otrzymaniu podania od Radovana Pankova na prawym skrzydle, precyzyjnie dośrodkował w pole karne, gdzie Pekhart skierował piłkę do bramki, doprowadzając do remisu. W pierwszej połowie Kapustka wielokrotnie wracał się pod własne pole karne, wspomagając odbiory piłki Patryka Kuna i Radovana Pankova na prawej stronie defensywy. W 50. minucie znakomicie wrócił za rozpędzającym się Noahem Nartey’em i odebrał mu piłkę w środkowej strefie, gdzie gospodarze już napędzali swój kontratak.
Bardzo dobrze układała się współpraca Kapustki z Pawłem Wszołkiem. Kilkukrotnie „Kapi” zagrywał piłki na wolną przestrzeń do „Wszołiego”, który dośrodkowywał je w pole karne, tworząc zagrożenie pod bramką przeciwników. W 67. minucie Kapustka świetnie zagrał w pole karne do Gonçalvesa, którego strzał wybronił Patrick Pentz. Kapustka popełnił właściwie tylko dwa błędy w całym meczu: jeden w kryciu przy drugiej bramce (choć nie obarczałbym go dużą winą) i drugi w drugiej połowie, gdy stracił piłkę pod własnym polem karnym, ale na szczęście udało się zablokować strzał jednego z graczy Brøndby.
5. Zmiany
Trzeba przyznać, że trener Feio zaskoczył wszystkich wyjściowym składem na mecz w Danii. Nikt nie spodziewał się, że od pierwszych minut zobaczymy na prawym wahadle Patryka Kuna, w obronie Sergio Barcię, a jedną z „9” będzie Tomáš Pekhart. Jednak te decyzje się obroniły. Pekhart zdobył bramkę i wiele walczył na boisku, a Barcia był jednym z najlepszych zawodników w całym spotkaniu. Gorzej wyglądała sytuacja z Patrykiem Kunem, choć trener Feio wyjaśnił tę decyzję na pomeczowej konferencji i przedstawił taktyczne założenia, jakie miał Kun. „Patryk Kun zagrał na prawej stronie, ponieważ jego wiedza taktyczna dotycząca gry z trójką stoperów i poruszania się wahadłowych jest duża. Ma dużą kulturę gry na tej pozycji i dziś z niej skorzystaliśmy. Jeśli chodzi o momenty pressingowe i zamknięcie jednego z największych atutów rywala, Clementa Bischoffa, prawonożnego skrzydłowego, to postawienie przeciwko niemu lewonożnego obrońcy umożliwiło nam zamykanie jego lepszej stopy do pewnego momentu. Chcieliśmy również dzięki temu wykorzystać przestrzeń za plecami obrońców, co parę razy nam się udało.”
Chciałbym szczególnie pochwalić trenera za zmiany w trakcie meczu. Paweł Wszołek w końcu zagrał na przyzwoitym poziomie i dzięki piłkom zagrywanym na wolne pole miał kilka okazji, by pokazać się z dobrej strony w ofensywie. Nowy zawodnik z Bastii świetnie zabrał się z piłką przy sytuacji na 3-2 i dograł w tempo do Kramera. Trudno nie pochwalić rosłego napastnika, który zaliczył dwie bardzo ważne asysty, doskonale wykładając piłki Luquinhasowi i Morishicie. Piłkarz, który był już na wylocie z Legii i finalizował swój transfer do Turcji, wrócił z negocjacji i w pięciu meczach zdobył dwie bramki oraz zaliczył trzy asysty, w każdym meczu potwierdza dobrą formę. Japończyk bardzo dobrze asekurował środkową strefę po wejściu na boisko za Kapustkę i - co najważniejsze - strzelił zwycięskiego gola. Widać, że w szaleństwie trenera był pomysł jak ograć (nawet przy odrobinie szczęścia) trudnych rywali z Danii. Jednak nie popadajmy w hurraoptymizm, ponieważ przed nami jeszcze rewanż.
Kamil Dumała
Komentarze: (11)
Bardzo dużo miejsca poświęcacie na dokładną analize błędów przy straconych golach.... OK... Fajnie... Rozumiem, ze analiza bledow jest wazna dla rozwoju i podoba mi się to jak profesjonalnie do tego podchodzicie...
Jednakze, wpisujecie się delikatnie w trend koncentrowania się na tym co jest zle..... brakuje mi zebyscie raz na jakiś czas, tak dokładnie przeanalizowali dobre zachowania naszych grzczy przy golach zdobytych....
Pozdrawiam.
Kamil. Redakcja. Wreszcie tekst na miarę największego klubu w Polsce. Kompletny. Zdjęcia (choć mozesz dać więcej strzałek i kółek, tylko nie za duzo by nie wyszła TIKI TAKA). Poza tym po prostu super. Po takiej analizie mam pełny obraz gry. Dziękuję.
Jak to dobrze w końcu mieć trenera, który chce grać odważnie, kombinacyjnie, pressowac i wychodzić podaniami spod pressingu. Kosta Runjaic moim zdaniem nie do końca czuł w jakim Klubie sie zndajduje, Feio wie że mamy wygrywać i zawsze grać na maxa. Dobra analiza Kamil, pozdro
@Ju(L)ius: dokładnie, polskie narzekanie ;-) ... można by tak czasem konstruktywnie pochwalić
@floyd: To wszystko prawa, tyle że do tego trzeba mieć odpowiednich wykonawców. Mecz w Danii wygraliśmy - wg mojej oceny - mimo wszystko na dużym farcie i wcale nie jesteśmy faworytami w meczu rewanżowym. Powiem szczerze, obawiam się powtórki rewanżu z Molde...
Trochę przesada z tym obarczeniem Goncalvesa stratą dwóch goli.... Obydwie bramki straciliśmy gdy dwóch Duńczyków atakuje na czterech naszych obrońców i bramkarza. Zdecydowanie powinno to wystarczyć do wybronienia obu akcji, kolejny nasz gracz w polu karnym stwarzałby jeszcze większy chaos...
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!