Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Cracovią

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Udane zakończenie przy Łazienkowskiej; dobre dośrodkowania obrońców; trzeba to skończyć; jak najdalej od własnego pola karnego; pusty przelot; ninja - to najważniejsze punkty po sobotnim meczu Legii z Cracovią.



1. Udane zakończenie przy Łazienkowskiej
Przed starciem z Cracovią pojawiły się pewne obawy. Drużyna trenera Kroczka znajduje się wyżej od legionistów w tabeli, imponuje skutecznością w ataku, ale również sporo bramek traci. Równocześnie Legii od dłuższego czasu trudno gra się z zespołami z czołówki. Wagę sobotniego spotkania dodatkowo podkreślał fakt straty punktów przez Jagiellonię i… wygrana Lecha. Nie można było sobie pozwolić na kolejną wpadkę. Na szczęście Legii udało się osiągnąć korzystny rezultat i dopisać do swojego dorobku trzy punkty.

W obecnym sezonie ligowym „Wojskowi” odnieśli przed własną publicznością sześć zwycięstw, zanotowali jeden remis i dwie porażki. Na własnym boisku zdobyli 22 gole, średnia punktowa to 2,11 na mecz.
W najbliższych tygodniach przed podopiecznymi trenera Gonçalo Feio pięć trudnych wyjazdowych starć: w lidze ze Stalą Mielec i Zagłębiem Lubin, w Pucharze Polski z ŁKS-em Łódź oraz w Lidze Konferencji z AS Omonią Nikozja i Djurgårdens IF. W obecnym sezonie Legia na wyjazdach w krajowym pucharze i w europejskich rozgrywkach jeszcze ani razu nie przegrała ani nie zremisowała. Kluczowe będzie więc podtrzymanie tej dobrej passy i poprawa wyników w Ekstraklasie.

2. Dobre dośrodkowania obrońców
Podopieczni trenera Gonçalo Feio zasłużyli na pochwały za dwie znakomite akcje bramkowe w sobotnim meczu z Cracovią. Przy golu na 2-0 błysnął świetną indywidualną akcją najlepszy tego dnia Rúben Vinagre. Portugalczyk z łatwością minął trzech rywali i idealnie dośrodkował na głowę Marca Guala. Jak widać na zamieszczonym poniżej zrzucie ekranu, Vinagre znalazł perfekcyjną lukę w defensywie gości. W polu karnym znajdowało się sześciu zawodników Cracovii i trzech legionistów, z czego najwięcej obrońców pilnowało właśnie Guala. Mimo to Hiszpan doskonale odnalazł się w tej sytuacji i zdołał podwyższyć prowadzenie.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Vinagre od początku sezonu imponuje formą i zasłużenie uznawany jest za jednego z najlepszych zawodników Legii. Jego klasę potwierdzają statystyki – z dziewięcioma asystami przewodzi legijnej klasyfikacji, a Ryōya Morishita o dwie mniej.

Pochwały należą się także Pawłowi Wszołkowi i Wojciechowi Urbańskiemu za trzecią bramkę. Choć akcja Wszołka nie była tak efektowna jak popis Vinagre, warto docenić jego precyzyjne podanie. Wszołek otrzymał świetne dogranie od Bartosza Kapustki, a następnie idealnie obsłużył młodego zawodnika Legii. Kluczową rolę odegrał tutaj Urbański, który znakomicie wykorzystał lukę w obronie rywali. To kolejny dowód na skuteczność legionistów w kreowaniu szans i wykorzystywaniu przestrzeni w defensywie przeciwników.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

3. Trzeba to skończyć
Ostatnie pół godziny meczu w wykonaniu Legii było wyjątkowo nerwowe. Drużynie nie wychodziło praktycznie nic – mnożyły się proste straty, a kreowanie sytuacji ofensywnych praktycznie zamarło. Po golu na 3-2 Cracovia poczuła krew i intensywnie dążyła do wyrównania. W kluczowych momentach legionistom znów zabrakło chłodnej głowy, a zmiany przeprowadzone przez trenera nie pomogły zespołowi – wręcz przeciwnie, wydawały się go osłabiać. Warto jednak zauważyć, że nie wszyscy zmiennicy zawiedli; Jan Ziółkowski zaliczył kilka dobrych interwencji i trudno mieć do niego większe pretensje.

Zespół Dawida Kroczka próbował budować ataki pozycyjne, ale Legia starała się odpowiadać kontratakami. Niestety skuteczność w tych sytuacjach była fatalna. Najpierw Marc Gual zmarnował znakomitą okazję po podaniu Vinagre, posyłając piłkę obok bramki. Następnie Luquinhas, obsłużony przez Guala, wbiegł w pole karne, ale przegrał pojedynek z dobrze ustawionym Henrichem Ravasem. Miguel Alfarela miał swoją szansę na zamknięcie meczu, lecz wypuścił sobie piłkę tak niefortunnie, że niemal każdy zdołałby ją przejąć przed nim.

Ostatnie minuty spotkania były nerwowe na własne życzenie Legii. Zamiast uspokoić grę, gospodarze pozwolili rywalom wrócić do walki, „podpinając ich do tlenu”. Niewykorzystane sytuacje mogły kosztować „Wojskowych” zwycięstwo, tym bardziej że w końcówce pojawiła się kontrowersja związana z potencjalnym rzutem karnym dla Cracovii.
Legia musi poprawić skuteczność w kontratakach i sytuacjach sam na sam, jeśli chce regularnie wygrywać z silniejszymi przeciwnikami. Takie błędy mogą być kosztowne, szczególnie w kluczowych meczach.

4. Jak najdalej od własnego pola karnego
Jedną z kluczowych zasad w Legii powinno być trzymanie Marca Guala jak najdalej od własnego pola karnego. Hiszpan świetnie radzi sobie w operowaniu w środku pola na połowie przeciwnika, ale w pobliżu własnej bramki staje się bardziej zagrożeniem dla swojego zespołu niż rywali.

Przykładem jego nieodpowiedzialnej gry defensywnej jest sytuacja z meczu z Lechem Poznań, gdzie stracił piłkę i poznaniacy skrzętnie to wykorzystali. W spotkaniu z Cracovią Gual po raz kolejny popełnił krytyczny błąd, który kosztował drużynę stratę bramki.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

W feralnej akcji Gual otrzymał podanie od Kapuadiego w polu karnym. Miał wiele opcji: mógł zagrać do Vinagre, do zawodników w środku pola, do Ziółkowskiego lub po prostu wybić piłkę daleko przed siebie albo na aut. Co zrobił? Zamiast wybrać jedno z tych prostych rozwiązań, postanowił pokusić się o techniczną sztuczkę i próbował założyć rywalowi „dziurę”. Niestety, stracił piłkę, co doprowadziło do gola na 3-2 dla Cracovii.

To nie jest pierwsza tego typu sytuacja z udziałem Hiszpana. Co gorsza, zamiast przyznać się do błędu i wziąć odpowiedzialność, Gual zaczął rozkładać ręce i wykazywać pretensje, jakby zawinili wszyscy wokół niego. Prawda jest jednak taka, że mógł zrobić wiele – a nie zrobił nic, co pomogłoby Legii.
Jeśli Gual ma być realnym wsparciem dla drużyny, musi unikać takich błędów i skoncentrować się na swoich mocnych stronach – ofensywie. Gra w defensywie powinna być zostawiona tym, którzy wiedzą, jak to robić skutecznie.

5. Pusty przelot
W piłce nożnej utarło się powiedzenie, że trofea wygrywa się dzięki pewnemu bramkarzowi i skutecznemu napastnikowi. Patrząc na aktualne poczynania Legii, można śmiało powiedzieć, że brakuje obu tych elementów. Gabriel Kobylak zastępuje kontuzjowanego Kacpra Tobiasza, ale trudno uznać, by drużyna mogła na nim w pełni polegać.
Obserwując Kobylaka jeszcze podczas jego wypożyczenia do Radomiaka Radom, miałem spore obawy o to, jak poradzi sobie w Legii. Trzeba mu oddać, że w meczu z Cracovią zaliczył kilka świetnych interwencji, zwłaszcza na początku spotkania, jednak kluczowy problem pozostaje – brak pewności. To, niestety, wspólna cecha wszystkich obecnych bramkarzy Legii: Kobylaka, Tobiasza i Marcela Mendesa-Dudzińskiego.

Pewny bramkarz charakteryzuje się stuprocentową wiarą w swoje umiejętności. Wie, kiedy wyjść z linii bramkowej, a kiedy pozostać na niej, jak reagować na dośrodkowania czy sytuacje sam na sam. Kobylak w meczu z Cracovią zaliczył dwa poważne „puste przeloty”. Jeden z nich zakończył się stratą bramki po trafieniu Benjamina Källmana, a drugi niemal przyniósł gola Fabianowi Bzdylowi. Do tego doszła kontrowersyjna sytuacja z zagraniem ręką Pawła Wszołka, która mogła jeszcze bardziej skomplikować sytuację zespołu.
Problem z decyzjami bramkarzy Legii jest poważny. Kiedy trzeba wyjść – stoją na linii. Kiedy powinni zostać – wybiegają z bramki, często chaotycznie i bez planu. Taka niepewność w kluczowych momentach sprawia, że trudno zbudować stabilną i skuteczną obronę. Niestety, brak pewności między słupkami to poważny hamulec w walce o sukcesy, zarówno w lidze, jak i w europejskich pucharach.
Krytykowany Kacper Tobiasz, mimo swoich błędów, mógłby wprowadzić nieco więcej spokoju, ale jego powrót jest spodziewany dopiero w przyszłym roku. Do tego czasu Legia będzie musiała radzić sobie z problemami na tej newralgicznej pozycji. Bez poprawy gry bramkarzy i większej pewności w ich działaniach trudno będzie myśleć o większych osiągnięciach w tym sezonie.

6. Ninja
Po sobotnim meczu muszę się przyznać, że byłem pod wrażeniem gry Morishity. Japończyk włączył „tryb ninja” – nieuchwytny, szybki jak błyskawica i równie skuteczny. Oczywiście to wszystko ironia…
Niestety, Japończyk zagrał wyjątkowo słabe spotkanie. Był kompletnie niewidoczny, nie wnosił nic do gry zespołu, nie podawał celnie, nie potrafił nawet przyjąć prostych piłek. Pojedynki? Z rywalami przegrywał z łatwością, a w starciach z murawą miał podobne problemy.

Luquinhas, choć momentami miał przebłyski – kilka niezłych podań czy próbę rozegrania – również zaprezentował się poniżej oczekiwań. W decydujących momentach brakowało mu spokoju, podejmował chaotyczne decyzje, jakby dopiero uczył się podstaw gry. Można odnieść wrażenie, że Legia momentami grała w osłabieniu, mając efektywnie sześciu lub siedmiu zawodników na boisku.

Problem leży głębiej. W dobrze zarządzanym klubie wielu obecnych podstawowych zawodników Legii miałoby problem z przebiciem się do pierwszej jedenastki. W idealnych warunkach dostawaliby minuty jedynie przeciwko najsłabszym drużynom w Ekstraklasie czy w mniej istotnych meczach Pucharu Polski. Tymczasem są to piłkarze, na których opiera się gra ofensywna drużyny. Legii brakuje jakościowych wzmocnień, a przyczyna tkwi w kiepskim zarządzaniu i nietrafionych transferach. Klub zdaje się cierpieć na permanentny brak „dobrego oka” do piłkarzy, co skutkuje kontraktowaniem zawodników, którzy bardziej pasują do miana pomyłek niż wzmocnień. Niestety, bez zmiany tego podejścia trudno będzie budować zespół zdolny do rywalizacji na wyższym poziomie.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze (9)

+dodaj komentarz
🙂 😊 😃 😁 😂 🤣 😇 😉 😜 😎 😍 🤩 😤 🤨 😐 🤔 🧐 🥳 😟 ☹️ 😢 😭 😡 🤬 🤯 👍 👎 💪 👏 🤝 🖐 🙏 🎉 👀 🤡 💩 ☠️ ❤️ 🤍 💚 🖤 🔥 💥 🚀 🔴 ⚪️ 🟢 ⚫️ ⭐️ ⚽️ 🏀 🏉 🏐 🥇 🥈 🥉 🏅 🏆

Andre as - 10 godzin temu, *.play-internet.pl

Gual powinien się skoncentrować na swoich mocnych stronach! co? on w ataku też zawodzi !!! Problem z decyzyjności oprócz bramkarzy maja też napastnicy decyzyjność strzału Gual, Luqi Mori Alfarela. Plus tylko Vinagre i Kapustka.

odpowiedz
Szpic - 10 godzin temu, *.chello.pl

Wszystko to prawda, a dodał bym jeszcze wprowadzanie z uporem godnym lepszej sprawy Pekharta, który na boisku bardziej wygląda na klauna niż zawodnika. Trzeba też dorzucić iż Urbański poza strzelonym golem nie wniósł niczego pozytywnego.

odpowiedz
Fe(L)ek - 7 godzin temu, *.chello.pl

@Szpic:
W ślad za Nsame powinien do rezerw powędrować Pekhart a z rezerw przywrócić Majchrzaka. Gorszy raczej nie będzie.

odpowiedz
Lawos - 11 godzin temu, *.t-mobile.pl

Przecież jest jeszcze mecz z Lugano u siebie więc jakie zakończenie przed Łazienkowskiej ?

odpowiedz
Sebo(L) - 11 godzin temu, *.vectranet.pl

Rozwijając temat punktu 6-ego to trzeba sobie powiedzieć wprost: tak słabego okna transferowego jaki był latem nie było w Legii od naprawdę wielu wielu lat.Jedynie Ruben Vinagre,który póki co jest jedynie wypożyczony to trafny wybór personalny i nikt poza nim.Tacy piłkarze jak Alfarela,Barcia,Goncalves nie powinni tu nigdy trafić bo są najnormalniej w świecie słabi.Ja rozumiem,że nie każdy aklimatyzuje się w nowym otoczeniu w trybie błyskawicznym ale...minęło naprawdę już sporo czasu aby czymkolwiek się wykazać.Ci piłkarze do tej pory nie wykazali się niczym!!Niestety od dłuższego już czasu Legia stawia na bylejakość w przeprowadzanych transferach.Ściągani są piłkarze z przypadku,bo jestem na 100% przekonany,iż nikt wcześniej na oczy nie widział w akcji takiego Alfareli czy Barcii.Jeśli Legia nadal będzie korzystała z usług takich "znawców" jak Mozyrko i Zieliński to nie wróżę w najbliższej przyszłości jakiejkolwiek poprawy jakościowej.Skoro stawia się na bylejakość to i drużyna staje się również byle jaka.

odpowiedz
Obcy - 12 godzin temu, *.t-mobile.pl

Burch,Barcia, Concalves, Nsame,Alfarella,Morishita itp. Co ich wszystkich łączy? Osoba naszego dyrektora sportowego. Pan Zieliński nie potrafi przyznać, że zawalił większość transferów. Nie odnajduję się na tym stanowisku. Powinien zrezygnować. W akademii też znajdzie się praca.

odpowiedz
Znawca - 9 godzin temu, *.interkam.pl

@Obcy : poprzednie okienko też było fatalne kiedy odszedł Muci i Slisz,a w to miejsce sprowadził Zybę i nikogo za Muciego.(co uniemożliwiło walki o mistrza).To już kilka okienek zawalone,i każde następne coraz gorsze.

odpowiedz
L56 - 12 godzin temu, *.plus.pl

Zapomniałeś napisać o kiwkach i "ataku pozycyjnym" na własnym polu karnym. Gual to żaden wyjątek. A Kobylak ma bardzo duzo pewności siebie bo kiwa się z napastnikiem przeciwnika na linii pola karnego.

odpowiedz
Ibik - 12 godzin temu, *.aster.pl

W punkt

odpowiedz
REKLAMA
Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!