|
Warszawa - Niedziela, 5 grudnia 2004, godz. 15:00 Puchar Polski - faza grupowa |
|
Legia Warszawa
|
1 (0) |
|
Pogoń Szczecin
- 64' Matlak
- 68' Magdoń
- 81' Magdoń
| 3 (0) |
Sędzia: Krzysztof Zdunek (Łódź) Widzów: 6000 Pełen raport |
|
Najpierw Pogoń wybiła Legię z uderzenia, a potem zadała 3 celne ciosy |
Fatalne pożegnanie jesieni
Takiego zakończenia sezonu nikt się w Warszawie nie spodziewał. Legia Warszawa przegrała na własnym stadionie 1:3 z Pogonią Szczecin. To było w pewnym sensie kilka chwil prawdy dla kibiców Legii. Dobitnie przekonaliśmy się, że kilku „grajków” z naszej drużyny z pewnością nie nadaje się nawet do 1 ligi. Nie wspominając już o wymarzonych przez zarząd Legii europejskich pucharach. Nie będę pisał po raz kolejny o koniecznych zmianach, bo ten temat już się przejadł, a jedyną osobą która nie zdaje sobie sprawy z tej potrzeby jest prezes Zygo. Sam mecz nie należał do najbardziej emocjonujących. Optyczną przewagę posiadała Legia, choć kontry zespołu ze Szczecina były bardzo groźne. Skład w jakim wybiegli legioniści był nieco wymuszony przez kartki i kontuzje. Jednak występ Kowalskiego był nieco dziwnym posunięciem Jacka Zielińskiego (dlaczego nie dano szansy Korzymowi?).
Do piętnastej minuty nic ciekawego na placu gry się nie działo. Sporadyczne ataki gospodarzy przeplatane faulami w środku pola. Właśnie po kwadransie pierwszy poważny błąd popełnił Artur Boruc źle wychodząc do dośrodkowania. O mało nie skończyło się to bramką dla Pogoni. W 18 minucie dobry strzał Łabęckiego tym razem pewnie obronił bramkarz Legii. W 21 minucie pierwszą groźną akcję przeprowadziła Legia. Jednak Włodarczyk i Sokołowski II wspólnie przeszkodzili sobie w oddaniu celnego strzału głową. Dziesięc minut później Piotr Włodarczyk uderzył z ostrego kąta w bramkarza, a mocna dobitka Dudka wylądowała w gąszczu obrońców. Chwilę potem Kowalski kropnął mocno z 20 metra minimalnie obok słupka! Był to rewanż Kowalskiego za poprzedni bardzo nieudany strzał. W 41 minucie po rzucie rożnym Poledica uderzył głową, ale prosto w bramkarza gości. Na koniec pierwszej połowy Marek Saganowski znalazł się w sytuacji sam-na-sam po podaniu Poledicy! Niestety uderzył prosto w ręce Krzysztofa Pilarza.
W drugiej połowie trener Jacek Zieliński dokonywał kolejno zmian Kiełbowicz za Poledicę, Rzeźniczak za Choto oraz Sokół I za Kowalskiego. Szkoda, że dwie z tych zmian były defensywne. Problem Legii nie polegał na złej grze obronnej jako takiej, ale na kiksach graczy ofensywnych przez co Pogoń miała kolejne okazje do kontry. Na pewno należało zdjąć „drewnianego” Włodarczyka oraz nieporadnego Kowalskiego. Wejść za nich mogli Korzym a także Dorosz. Już na początku tej części meczu Łukasz Surma strzelił z rogu pola karnego prosto w ręce Pilarza. W 55 minucie niebezpieczny strzał Matlaka przeszedł szczęśliwie obok bramki Boruca. Pięć minut później po faulu na Smolińskim sędzia tego spotkania podyktował rzut karny dla Legii! Na bramkę zamienił go Marek Saganowski strzelając nie do obrony! 1:0 dla Legii! Wydawało się, że od tej chwili następne gole dla Legii są kwestią czasu. Nic bardziej błędnego – już po dwóch minutach było 1:1! Matlak po serii błędów defensywy Legii uderzył mocno pod poprzeczkę. W 66 minucie Kazimierczak świetnie uderzył z 30 metrów, ale na posterunku był Boruc wybijając piłkę na róg. Po wykonaniu rzutu rożnego zrobiło się 1:2 ! Gola, po odbiciu się jeszcze piłki od poprzeczki, zdobył Paweł Magdoń. Na trybunach konsternacja, ale jeszcze nie załamania. Ile to już razy Legia odrabiała takie straty na własnym boisku. Niestety atak „Portowców” nie słabł. Łabędzki strzelił fenomenalnie z 25 metra i tylko refleksowi Boruca możemy zawdzięczać to, że nie było 1:3! W 72 minucie Sagan uderzył z ostrego kąta w boczną siatkę. Chwilę później Michalski uderzył głową bardzo precyzyjnie, ale Boruc ponownie obronił. W 80 minucie było już jednak po meczu. Gola po rzucie rożnym zdobył głową ponownie Magdoń i tym samym stało się jasne, że Legia tego meczu już nie wygra. Na koniec jeszcze dwa kapitalne strzały rezerwowego Tomasza Parzy przeszły ponad bramką Legii. Legia przegrała ten mecz w zupełności zasłużenie i miejmy nadzieję, że będzie to jakiś wstrząs dla panów prezesów. Może wreszcie pójdą po rozum do głowy i zrobią porządek z tym, delikatnie mówiąc, bałaganem. Oby do wiosny...
Autor: Szmiciu