|
Warszawa - Czwartek, 9 czerwca 2005, godz. 19:00 Ekstraklasa - 25. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 13' Saganowski
- 30' Magiera
|
2 (2) |
|
GKS Katowice
| 0 (0) |
Sędzia: Krzysztof Zdunek (Łódź) Widzów: 4500 Pełen raport |
|
Marek Jóźwiak podrzucany przez kolegów z drużyny |
Wygrana, medale i pożegnanie
Na Łazienkowską przyjechała dzisiaj drużyna GKS-u Katowice. Klub z Górnego Śląska jest już definitywnie zdegradowany do II-ligi mając jedynie 13 pkt na koncie. Natomiast Legii brakowało tylko jednego punktu aby być pewnym awansu do Pucharu UEFA. W drużynie Legii zaszła jedna zasadnicza zmiana. Za kontuzjowanego w poprzednim meczu Karwana wystąpił Paweł Kaczorowski (tradycyjnie nieprzychylnie przywitany przez kibiców). W zespole Legii być może po raz ostatni miał okazję zagrać Marek Jóźwiak, który za kilkanaście dni kończy karierę piłkarską. Niestety na trybunach nie pojawiło się wielu widzów, na co zapewne miała wpływ "niepewna" pogoda oraz wysokie ceny biletów.
Legia zaczęła od mocnego uderzenia. Już w 2 minucie dośrodkowanie Włodarczyka z lewej strony na bramkę mógł zamienić Saganowski, ale jego strzał głową okazał się minimalnie niecelny. Legia prowadziła spokojną i pewną grę nie dając wiekszych szans młodym graczom z Katowic. Co ciekawe, w 11 minucie padła prawidłowa bramka dla Legii, ale arbiter tego meczu gola nie uznał. Vuković zagrał na linie pola karnego do Włodarczyka a ten uderzył mocno przy słupku. Prawdopodobnie sędzia liniowy uznał biernego spalonego Kaczorowskiego lub uznał, że jeden z legionistów wcześniej faulował. Prawdę zna tylko pan Krzysztof Zdunek... Jednak co się odwlecze... I tak też się stało w 14 minucie, kiedy to Legia w końcu zdobyła upragnionego gola! Włodarczyk podał płasko do Kiełbowicza, po czym ten dośrodkował wpost na nogę Sagana, który bez problemu pokonał Mateusza Sławika. W 24 minucie Bartnik uderzył piłkę tuż nad poprzeczką bramki Boruca. Legia nie przerywała ataków, choć nie były one na tyl groźne by zagrozić Katowiczanom. W 30 minucie Jackowi Magierze udało się zdobyć gola na 2:0! Strzał padł z siódmego metra po podaniu Marka Saganowskiego. Kilka minut potem Sagan zagrał wzdłuż linii pola karnego do Włodarczyka, który fatalnie przestrzelił nad bramką Sławika. Do końca meczu Legia miała zdecydowaną przewagę starając się raz za razem nękać obronę GKS-u. Szczególnie dobrze prezentowali się Kiełbowicz i Saganowski, którzy walczyli za dwóch na każdym metrze boiska.
Druga połowa meczu była już znacznie mniej interesująca (co nie znaczy, że pierwsza była porywająca...). W 51 minucie Kaczorowski strzelał mocno obok słupka bramki Sławika. Pięć minut później Magiera podał do Kaczora, który strzelił zdecydowanie zbyt mocno... W 67 minucie za Kaczorowskiego wszedł Sokołowski I. Pawłowi towarzyszyły oczywiście gwizdy. Zaraz po tej zmianie indywidualną akcję przeprowadził Sagan po czym oddał strzał z daleka - niestety obok bramki. Chwilę później Plizga stanął sam przed Borucem, ale Artur okazał się lepszy w pojedynku jeden-na-jeden. W 78 minucie Sokołowski I zagrał do Saganowskiego na czystą pozycję jednak Marek strzelił prosto w golkipera GKS-u Katowice. Na 6 minut przed końcem rzut wolny po prawej stronie pola karnego Legii wykonywał GKS. Katowiczanie nie potrafili wykorzystać tej bardzo dobrej okazji fatalnie rozgrywając ten stały fragment gry. Wydawało się, że lada moment wejdzie Marek Jóźwiak, ale trener Zieliński ciągle trzymał kibiców w niepewności. W 88 minucie Vuković podał do Włodarczyka, który strzelił zza pola karnego prosto w obrońcę. W końcu na boisku pojawił się Jóźwiak! Nie pograł jednak zbyt długo, bowiem sędzia Słupik zakończył dzisiejszy, nienajciekawszy mecz. Legia została brązowym medalitą w tym sezonie i po zakończeniu meczu gracze z Warszawy odebrali pamiątkowe medale.
Autor: Szmiciu