|
Łęczna - Sobota, 30 lipca 2005, godz. 20:00 Ekstraklasa - 2. kolejka |
|
Górnik Łęczna
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Zdzisław Bakaluk (Olsztyn) Widzów: 7000 Pełen raport |
|
Legia nadal bez gola w lidze |
Szczęśliwy remis
Po kiepskim spotkaniu w Gdyni w pierwszej kolejce, piłkarzy Legii czekał wyjazd do Łęcznej. Podopieczni Bogusława Kaczmarka podbudowani remisem 1-1 z Wisłą Kraków, otwarcie mówili, że się legionistów nie boją i powalczą o wygraną. Dodatkowo szczególnie umotywowanych było pięciu piłkarzy Górnika, którzy w poprzednich sezonach występowali w drużynie z Łazienkowskiej. Z kolei ekipa Jacka Zielińskiego chciała zmazać plamę po kiepskim spotkaniu z Arką i zdobyć pierwsze 3 punkty w tym sezonie.
Kilka minut po 20:00 sędzia Zdzisław Bakaluk dał znak do rozpoczęcia zawodów. Od samego początku przeważali gospodarze. Nie tylko umiejętnie rozbijali akcje legionistów, które były bardzo niedokładne, ale również sami starali się zagrozić bramce Łukasza Fabiańskiego. Pierwszy bardzo groźny atak łęcznianie przeprowadzili w 11. minucie. 35-letni Tomasz Sokołowski zagrał do Andrzeja Kubicy, który odegrał do Artura Andruszczaka. Zawodnik Górnika płaskim strzałem w długi róg próbował zaskoczyć młodego bramkarza legionistów, ale ten pokazał, że godnie zastępuje Artura Boruca broniąc groźne uderzenie. Goście starali się skonstruować równie składną akcję, ale ich zagrania były bardzo niedokładne. Ofensywni gracze Legii co chwila nie dochodzili do podań swoich kolegów przez co tracili piłkę na rzecz rywala. Natomiast drużyna „Bobo” Kaczmarka nadal grała swoje – skutecznie w defensywie, momentami niebezpiecznie dla nas w ataku. Nie inaczej było gdy na zegarze mijała 27. minuta spotkania. Wówczas Tomasz Sokołowski wywalczył korner dla swej ekipy. Dośrodkowanie w pole karne i Kubica strzelił tuż obok słupka bramki Fabiańskiego. Chwilę później ponownie zostały sprawdzone umiejętności młodego legionisty. Atak Górnika i „Fabian” obronił na raty, szczęśliwie chroniąc swój zespół od utraty gola. Im bliżej było do końca pierwszej połowy, tym akcje gospodarzy były coraz groźniejsze. Zespół z Łęcznej raz po raz napierał na bramkę legionistów, ale na posterunku był Fabiański. Natomiast Legia cały czas nie potrafiła przedrzeć się przez defensywę gospodarzy i stworzyć zagrożenia w okolicach pola karnego rywali. W związku z tym oba zespoły do szatni schodziły przy bezbramkowym remisie.
Na drugą połowę goście wyszli z jedną zmianą w składzie. W miejsce Marcina Klatta pojawił się Piotr Włodarczyk. To odmieniło grę Legii. Po zmianie stron goście przystąpili od razu do ataku. Co chwila zespół Jacka Zielińskiego stwarzał zagrożenie pod bramką Bledzewskiego, ale umiejętnie spisywała się obrona gospodarzy. Niestety kibice nie mogli się doczekać zwieńczenia owych akcji upragnioną bramką. Gdy upływała 60. minuta meczu wszystko powoli zaczęło wracać do normy. Głupie straty piłki przez legionistów, od czasu do czasu niezłe ataki Górnika i sprawdzanie kolejny raz umiejętności Fabiańskiego. W 70. minucie trenerzy postanowili dokonać zmian w swych szeregach. U gospodarzy na placu gry pojawił się Łukasz Madej kosztem Sławomira Nazaruka, a w Legii Sebastiana Szałachowskiego zmienił 17-letni Dawid Janczyk. Od tego momentu goście ponownie zaczęli napierać w kierunku bramki Bledzewskiego, ale ich strzały dawały co najwyżej kolejny rzut rożny. Gdy do końca spotkania pozostawał kwadrans gry, drugiej zmiany dokonał Bogusław Kaczmarek. Żegnany brawami Tomasz Sokołowski I opuścił boisko na rzecz Rafała Kaczmarczyk. Po chwili pojawił się również Mariusz Pawelec za Ronalda Siklicia. Wówczas do końca meczu pozostawało 10 minut, a wynik 0-0 jak był tak był. Taki rezultat z pewnością nie satysfakcjonował legionistów, którzy starali się zdobyć zwycięską bramkę. Jednak bliżej tego wyczynu był w 89. minucie Artur Andruszczak. Otrzymał on podanie od Kaczmarczyka i strzelił na bramkę Fabiańskiego, który miał ogromne szczęście, gdyż piłka trafiła… w słupek! Choć sędzia doliczył jeszcze 120 sekund do regulaminowego czasu gry, to żadna z drużyn nie zdołała strzelić tej jednej, jedynej bramki i spotkanie zakończyło się remisem 0-0.
Zatem Legia notuje drugi raz z rzędu bezbramkowy podział punktów. W Gdyni zespół Jacka Zielińskiego uratowała poprzeczka. W Łęcznej od porażki uchronił legionistów słupek. Ciekawe co uratuje legionistów w Bełchatowie, gdzie za tydzień zmierzą się w 3. kolejce z tamtejszym GKS-em.
Autor: Fumen