|
Warszawa - Piątek, 18 listopada 2005, godz. 20:00 Ekstraklasa - 14. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 40' Janczyk
- 44' Włodarczyk (k)
- 45+1' Włodarczyk
|
3 (3) |
|
Górnik Zabrze
- 77' Wiśniewski
- 90+1' Król
| 2 (0) |
Sędzia: Marek Ryżek Widzów: 1400 Pełen raport |
|
Zaledwie 50 fanów skorzystało z poprawionej widoczności na Żylecie. |
Na to Warszawa nie zasłużyła
"Stadion Legii wycelował jupitery w obce statki..." - śpiewał Kazik Staszewski. Dziś nad Łazienkowską wisiał, niczym miś z filmu Stanisława Bareji, statek z którego prawdopodobnie nagrywane było zachowanie kibiców Legii przed stadionem. Już nawet pod stadionem nie możemy się czuć swobodnie.
Kibice Legii już od 35 dni protestują przeciwko pomysłom i działaniom działaczy klubu. Protest jednak nie został zakończony, wobec czego 30 minut przed rozpoczeńciem meczu z Górnikiem, protestujący kibice zebrali się w okolicach Agrykoli i 1000-osobową grupą podeszli pod Torwar. Ostatnie mecze z zabrzanami na Łazienkowskiej oglądały tłumy kibiców na trybunach, którzy podziwiali ciekawe choreografie. Spotkania te śledzili również kibice z Europy, obecni na Międzynarodowym Turnieju Kibiców. Dziś na trybunach było szaro i smutno. Na Żylecie zasiadło zaledwie 50 osób - mniej niż w sektorze gości. Zabrzanie zawitali do stolicy w 90 osób, na płocie wywiesili dobrze znaną flagę "Będziemy z tobą aż do śmierci". Na szczęście płótno to nie zostało zakwalifikowane przez obserwatora PZPN jako niewłaściwe i mogło bez przeszkód zostać na swoim miejscu przez cały mecz. Smutny obraz trybun dopełniała wypełniona zaledwie w 1/4 Kryta. 900 osób na Krytej + 200 na honorowej i nieliczne grupy zorganizowane na łuku to wynik, który zawdzięczamy obecnym władzom Legii. Jak długo Warszawa będzie musiała wstydzić się za prezesów?
Kilka dni przed meczem na mieście pojawiły się plakaty pokazujące pustą trybunę odkrytą i podpis "Na to Warszawa nie zasłużyła". Afisze przyciągnęły pod Torwar nawet osoby, które dotychczas nie miały okazji poznać atmosfery naszego stadionu. Doping z billboardowego gniazda prowadził Staruch. Tym razem pilnowano, aby śpiewy kibiców nie miały nic wspólnego z działaczami. "Legia to my, Legia to my... ejaeja Legia to my!" - tak brzmiała "pokojowa" wersja protestacyjna. Fani skupili się na dopingu dla piłkarzy. Pozdrawiano także Janusza Wójcika, który w ciepłych słowach opisywał kibiców Legii. Szacunek do rzeszy spod stadionu mieli również przyjezdni. Na zaczepki kibiców z Krytej, zabrzanie odpowiedzieli "Idźcie z powrotem, prawdziwa Legia za płotem".
Za płotem tymczasem trwał nieustający śpiew. Czas mijał, a z trybun nie dochodziły żadne dobre wiadomości - żadnych okrzyków radości. Cały czas 0-0. W końcu ktoś krzyknął " Jeeeeeeeeessssssstttttttt" i tłum wyskoczył do góry. Nie istotne było, że nikt bramki nie widział. Ważne, że nasz ukochany klub wyszedł na prowadzenie. Nie było czasu, żeby ochłonąć, a z Łazienkowskiej zaczęły dochodzić nieśmiałe oznaki radości. "Co jest grane?" - zastanawiali się kibice spod stadionu. W końcu ktoś krzyknął "karny!" i zaczęliśmy czarowanie. Dosyć długo czekaliśmy aż "Włodar" podejdzie do piłki, ale czekać było warto. Druga bramka ponownie ożywiła tłum, który rozpoczął tradycyjne wyginanie ciała, informując wszystkich, że wynik 2-0 to mało! Po bramce znowu pojawił się niemiły dla Górników okrzyk, na który ponownie zabrzanie odpowiedzieli z jajem - "Słyszycie ... prawdziwa Legia strajkuje". Kryta, mimo namowy ludzi spod stadionu, nie opuściła trybun i oglądała mecz już do końca. A na boisku działo się sporo. Jeszcze przed przerwą po raz trzeci pokonali Piotra Lecha nasi gracze. 3-0 do przerwy to całkiem pokaźna zaliczka. "Mamy lidera, w Warszawie mamy lidera" - cieszyli się kibice.
Druga połowa w wykonaniu zawodników z eLką na piersi nie była już taka dobra, ale najważniejsze są wywalczone 3 punkty. Przed meczem jesieni Wisła - Legia nie stoimy na straconej pozycji. Po proteście na meczu z Koroną doszło do kilku niemiłych incydentów, które przed wszystkich zostały potępione. Dziś nad spokojem czuwali przedstawiciele Stowarzyszenia. Ubrani w jaskrawe kamizelki, przez cały mecz (a także po jego zakończeniu) pilnowali porządku. I na szczęście nic złego się nie działo. Protest miał charakter pokojowy. Oby zakończył się jak najszybciej. Okazja będzie ku temu w poniedziałek, bowiem na ten dzień zaplanowano spotkanie Stowarzyszenia z zarządem. Czy na rewanżowym spotkaniu PP z Hetmanem wróci normalność? Przekonamy się w poniedziałek, ale obcy statek wiszący nad stadionem na pewno nie jest jej zwiastunem.
Frekwencja: 1400
Kibiców gości: 90
Flagi gości: 1
Autor: Bodziach