Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Kraków - Niedziela, 27 listopada 2005, godz. 20:00
Ekstraklasa - 15. kolejka
Herb Wisła Kraków Wisła Kraków
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
      0 (0)

      Sędzia: Hubert Siejewicz
      Widzów: 14000
      Pełen raport
      Obie drużyny walczyły do upadłego, ale nikomu nie udało się zdobyć gola

      Bezbramkowy hit

      Na pojedynek Wisły Kraków z warszawską Legią czekała cała piłkarska Polska. Od dawna ta potyczka zyskała miano hitu jesieni. Nieoczekiwanie słabo grający piłkarze aktualnego mistrza kraju i zwyżka formy drużyny z Łazienkowskiej spowodowała, że po 14. kolejkach oba zespoły miały na koncie jednakową ilość punktów. Zatem stawką tej bitwy były nie tylko 3 punkty, ale i miano najlepszej drużyny w mijającej rundzie.
      Zarówno Tomasz Kulawik, jak i Dariusz Wdowczyk nie mogli skorzystać z kilku piłkarzy, którzy pauzowali ze względu na kartki lub też kontuzje. Z tych powodów kibice nie mogli oglądać m.in. Radosława Sobolewskiego, Łukasza Surmy czy Bartosza Karwana. Ostatecznie szkoleniowiec legionistów zdecydował się na wariant defensywny, a w przednich formacjach postawił tylko na Marcina Burkhardta, Sebastiana Szałachowskiego oraz Piotra Włodarczyka. Natomiast młody Dawid Janczyk tym razem usiadł na ławce.
      Ledwo rozległ się gwizdek, a Hubert Siejewicz sięgnął do kieszonki po żółtą kartkę studząc temperament Stolarczyka. Jednak nie tylko w tym aspekcie wyróżniali się gospodarze. Wiślacy od samego początku dominowali na boisku, ale na posterunku był Choto, który co chwila zażegnywał niebezpieczeństwo. Dopiero po kwadransie gry goście zaczęli wyprowadzać groźniejsze akcje. Na przemian Burkhardt z Sokołowskim próbowali zaskoczyć Radosława Majdana, ale ten w bramce spisywał się bez zarzutów. Nie udała się ta sztuka także Piotrowi Włodarczkowi, który w 23. minucie mógł z rzutu wolnego pokonać rywala. Niestety jego strzał z 18 metrów trafił prosto w mur. Upływały kolejne sekundy, a na tablicy cały czas widniał wynik bezbramkowy. Obie strony próbowały przedrzeć się pod pole karne rywala, ale żadna nie potrafiła na tyle sforsować obrony rywala, żeby strzelić upragnionego gola. Taki stan rzeczy utrzymał się również do przerwy i obie drużyny schodziły do szatni przy stanie 0-0. Niestety tuż przed gwizdkiem sędziego oznaczającym koniec pierwszej połowy, poważnego urazu po starciu z Mauro Cantoro doznał Veselin Djoković i potrzebna była zmiana. W jego miejsce pojawił się Jakub Rzeźniczak.
      Do roszady doszło także w szeregach Wisły. Na drugą odsłonę spotkania za Piotra Brożka pojawił się powracający po kontuzji Marek Zieńczuk. Upłynęło 5 minut i bliscy zdobycia gola byli piłkarze Legii, ale niestety nie potrafili oni wykorzystać błędu bramkarza Wisły. Natychmiastowo odpowiedzieli gospodarze, ale fantastycznie interweniował Fabiański. Później podopieczni Kulawika kilka razy sprawdzali umiejętności młodego „Fabiana”, ale ten co chwila udowadniał, że są one nieprzeciętne. Legionistów nie potrafił pokonać także Paweł Brożek i został on zastąpiony przez Pawła Kryszałowicza w 64. minucie. Skoro nie można było pokonać 20-letniego bramkarza w normalny sposób, trzeba było sposobem. Jednym z nich jest wywalczenie rzutu karnego. Ta sztuka nie udała się Markowi Zieńczukowi, który w 72. minucie za próbę wymuszenia jedenastki ujrzał żółtą kartkę. Czas upływał, a kibice zebrani na stadionie przy ulicy Reymonta wciąż czekali na pierwszego gola. Jednak Wisła nie ustawała w atakach raz po raz ostrzeliwując bramkę Fabiańskiego. Widząc to Dariusz Wdowczyk musiał w końcu zareagować. Ostatecznie do wejścia przygotował się Dawid Janczyk. Wydawać by się mogło, że tym samym zostanie wzmocniona ofensywa Legii, ale ku zaskoczeniu obserwatorów zmienił on… Piotra Włodarczyka. Osamotniony w przodzie młody napastnik nie wiele mógł zdziałać. Tym bardziej, że nie miał ku temu okazji, bo to Wiślacy cały czas szturmowali nasze pole karne. Na szczęście broniący się całym zespołem legioniści nie dopuścili do utraty gola. I choć arbiter meczu doliczył kolejne dwie minuty do regulaminowego czasu gry, to rezultat nie uległ zmianie i skończyło się na bezbramkowym remisie.
      Trzeba przyznać, że był to bardzo trudny pojedynek dla podopiecznych Dariusza Wdowczyka. Choć Wisła miała sporo okazji do zdobycia gola, to legioniści mieli klarowniejsze akcje, których niestety nie potrafili wykorzystać. Kolejny raz bardzo dobrze spisywał się w bramce Łukasz Fabiański, który przy pomocy kolegów z obrony zachował czyste konto. Zatem w meczu na szczycie oba zespoły muszą się zadowolić jednym punktem.
      Mistrzem rundy jesiennej została krakowska Wisła, która choć ma tyle samo punktów co Legia, to wyprzedza nasz klub lepszym bilansem bramkowym. Teraz zespół z Łazienkowskiej czeka potyczka z Koroną w Pucharze Polski, a następnie do Warszawy przyjedzie Arka Gdynia. Ten pojedynek będzie miał miejsce już w najbliższą sobotę, 3 grudnia o godzinie 16:00. Wszystkich kibiców zapraszamy na to spotkanie już dziś!

      Autor: Fumen