|
Łęczna - Wtorek, 29 maja 2007, godz. 17:30 Puchar Ligi - 1/4 finału |
|
Górnik Łęczna
- 52' Zahorski
- 55' Surdykowski
|
2 (0) |
|
Legia Warszawa
| 2 (0) |
Sędzia: Włodzimierz Milczarek Widzów: 2000 Pełen raport |
|
Dawid Janczyk w akcji... - fot. Adam Polak |
Jak chcieli, to mogli
W miniony weekend zakończyły się rozgrywki ligowe. Jednak zamiast rozjechać się na urlopy, piłkarze Legii musieli pofatygować się jeszcze do Łęcznej, żeby zmierzyć się z Górnikiem w Pucharze Ekstraklasy. Jacek Zieliński miał utrudnione zadanie ze skompletowaniem kadry na ten mecz. Część zawodników pojechała na zgrupowania swych reprezentacji. Na urazy narzekali Serbowie, Aleksandar Vuković oraz Miroslav Radović. Natomiast Edson otwarcie przyznał, że nie ma ochoty mierzyć się Górnikami i nie wsiadł z kolegami do autokaru. W związku z tym od pierwszych minut na boisko wybiegli gracze, którzy ostatnio rzadko pojawiali na pierwszoligowych boiskach wspomagani przez wybijających się zawodników z rezerw.
Pierwsza odsłona spotkania nie przyniosła niezapomnianych wrażeń. Legia zamiast narzucić swój styl, szybko strzelić bramkę, grała wolno, ospale, jakby od niechcenia. Lepsze wrażenie sprawiali gospodarze. Jednak ich uderzenia albo nieznacznie mijały cel lub też w bramce dobrze spisywał się Jan Mucha, który przymierzany jest do roli numer 1 między słupkami warszawian. Podopieczni Jacka Zielińskiego grali nieporadnie. Brakowało dokładnych podań, umiejętnego przyjęcia piłki, celnych strzałów na bramkę Piotra Leciejewskiego. Nie jeden kibic oglądając legionistów w akcji łapał się za głowę, że tacy piłkarze jak Bartłomiej Grzelak oraz Marcin Burkhardt kosztowali Legię niespełna 5 milionów złotych! Ostatecznie zebrani na trybunach fani totalnie się wynudzili. Po trzech kwadransach arbiter gwizdnął na przerwę i piłkarze odetchnęli z ulgą. Przecież w końcu można było odpocząć, napić się wody, a nie wylewać siódme poty dla wiernych kibiców, którzy w środku tygodnia jeżdżą za swym ukochanym klubem.
W szatni Jacek Zieliński z pewnością nie szczędził słów pod adresem swoich podopiecznych. Widać to było na boisku, bo w drugiej połowie legionistom zachciało się w końcu chcieć. Cóż z tego skoro szybko zostali skarceni przez gospodarzy. Najpierw w 52. minucie Tomasz Zahorski wykorzystał błąd Jędrzejczyka i uderzeniem głową przelobował Muchę i było 1-0. Natomiast po niespełna 180 sekundach euforia była jeszcze większa. Janusz Surdykowski potrafił wykorzystać nieporadność defensywy Legii i strzelił obok interweniującego Słowaka. Wydawać by się mogło, że przy stanie 2-0 i widząc taką postawę piłkarzy z „eLką” na piersi, Legia nie wywalczy korzystnego wyniku. Jednak kluczem do sukcesu były zmiany. Na murawie pojawił się Roger Guerreiro z Piotrem Włodarczykiem i rozruszali grę swego zespołu. Rozruszali na tyle, że już po chwili kontaktowego gola zdobył wspomniany Brazylijczyk. Bartłomiej Grzelak uderzył z 18 metrów, futbolówka odbiła się jeszcze od Rogera i wpadła do siatki łęcznian. Legia zaczęła grać z zębem, szukała kolejnej bramki, starała się. To przyniosło efekty. W 81. minucie Marcin Burkhardt ustawił sobie piłkę w narożniku boiska. Przymierzył, uderzył i... trafił! Bardzo ładny gol „Burego”, który dał wyrównanie i uratował nieco twarz legionistów. W końcówce obie ekipy starały się jeszcze zmienić losy spotkania, ale arbiter wkrótce zakończył ten mecz i po pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym jest 2-2. Wynik, który daje więcej szans na awans ekipie Jacka Zielińskiego.
Spotkanie rewanżowe odbędzie się 1 czerwca o godz. 17:30 na Łazienkowskiej. Miejmy nadzieję, że legioniści solidnie podejdą do swoich obowiązków i dadzą powody do radości wszystkim fanom mającym „eLkę” w sercu. Szczególnie tym najmłodszym, wszak tego dnia będzie ich święto.