|
Warszawa - Wtorek, 4 grudnia 2007, godz. 18:30 Puchar Ligi - Grupa A |
|
Legia Warszawa
- 76' Burkhardt (k)
- 90+3' Trochim
|
2 (0) |
|
ŁKS Łódź
| 0 (0) |
Sędzia: Michał Zając Widzów: 350 Pełen raport |
|
Legioniści czwarty raz w tej rundzie poradzili sobie z łódzkim KS-em - fot. Mishka |
Pucharowe ostatki dla Legii
Tradycji stało się zadość. Legia spotkała się siódmy raz w tym roku, czwarty w rundzie, z ŁKS-em Łódź . I siódmy raz w tym roku „wojskowi” okazali się lepsi od łodzian. Zwycięstwo zapewnił dziś wykorzystując rzut karny Marcin Burkhardt oraz w doliczonym już czasie gry Wojciech Trochim. Legioniści wygrali rywalizację w grupie A rozgrywek o Puchar Ekstraklasy. Na kolejne emocje związane z tymi prestiżowymi rozgrywkami przyjdzie nam poczekać do wiosny. Może to i dobrze.
Trener Jan Urban potraktował mecz jako wartościowy trening. Na murawie pojawili się więc zawodnicy, którzy zazwyczaj walczą w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. W pierwszym składzie na murawie pojawił się więc Adam Frączczak, Damian Zbozień, Przemysław Wysocki oraz coraz pewniej czujący się w pierwszej drużynie Maciej Rybus. Ponieważ mecz toczył się o przysłowiową pietruszkę, piłkarze nie kwapili się do szybkich ataków. Ale już w 8. minucie groźnie było pod bramką Bogusława Wyparły. Kąśliwym dośrodkowaniem z lewej strony popisał się Marcin Burkhardt. Piłka leciała wprost na głowę zamykającego akcję Frączczaka. 20-letni pomocnik uderzył w kierunku bliższego słupka, ale na posterunku był „Bodzio W”. W 20. minucie sam przed Wyparłą znalazł się Maciej Korzym. I tym razem górą był bramkarz łodzian. Pod koniec pierwszej połowy zza pola karnego groźnie uderzał Zbozień i na tym skończyły się szanse legionistów.
Niewiele więcej okazji do strzelenia gola mieli przyjezdni. Wojciech Skaba, który w meczu Pucharu Ekstrakasy tradycyjnie zastępował Jana Muchę, tylko dwa razy musiał wykazać się swoimi umiejętnościami. Najpierw w 39. minucie po prostopadłym podaniu sam przed bramkarzem Legii znalazł się Adrian Świątek. Skaba odważnie wybiegł jednak z bramki i rzucając się na piłkę zażegnał niebezpieczeństwo. Trzy minuty później strzałem z ostrego kąta gola usiłował zdobyć Jose Paulo Bezerra. Wyciągnięty jak struna bramkarz Legii zdołał jednak czubkami palców sparować piłkę i w pierwszej połowie goli nie było.
W drugiej połowie emocji znów było jak na lekarstwo. Ciekawostką było pojawienie się na murawie Ariela Borysiuka. Młody pomocnik zadebiutował dziś w barwach Legii mając 16 lat 4 miesiące i 5 dni. Młodszy od niego w dniu swojego pierwszego meczu w barwach „wojskowych” był tylko Maciej Korzym. To właśnie „Korzeń” mógł jako pierwszy wpisać się po przerwie na listę strzelców. Napastnik Legii przejął bezpańską piłkę i wpadł w pole karne. Podjął jednak złą decyzję i zamiast podawać, zdecydował się na strzał. Skończyło się na rzucie rożnym.
Na pół godziny przed końcem meczu trener Urban zdjął z boiska Bartłomieja Grzelaka. Zastąpił go Adrian Paluchowski i już w pierwszej akcji skierował piłkę do siatki. „Paluch” dobił do pustej bramki piłkę, którą po strzale Rybusa odbił Wyparło. Gola jednak nie było, bo napastnik Legii znajdował się na pozycji spalonej. Chwilę później atomowym uderzeniem popisał się „Bury”. Ale znów piłka nieznacznie chybiła celu.
W 76. minucie nic nie stanęło już na przeszkodzie by piłka wylądowała w siatce. Wszystko zaczęło się od Rybusa, który wpadł w pole karne i sprytnym zwodem wywiódł obrońce w pole. Z drugim nie poszło mu tak łatwo, bo piłkę kopniętą przez „Rybę”, zablokował... ręką. A że akcja miała miejsce w polu karnym sędzia Michał Zając podyktował rzut karny. Ponieważ na boisku nie było już najskuteczniejszego legionisty w rozgrywkach o Puchar Ekstraklsy, Grzelaka – do „jedenastki” podszedł Burkhardt. Precyzyjne uderzenie tuż przy lewym słupku i Wyparło był bez szans.
W Doliczonym czasie gry piłkę po dośrodkowaniu „Burego” do bramki wepchnął Wojciech Trochim. Jeszcze tylko mecz z Górnikiem Zabrze i można zapadać w zimowy sen.
Autor: Tomek Janus