|
Zabrze - Wtorek, 10 maja 2011, godz. 20:45 Ekstraklasa - 26. kolejka |
|
Górnik Zabrze
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Hubert Siejewicz Widzów: 9852 Pełen raport |
|
|
Frajersko wypuścili zwycięstwo z rąk
Dzisiejszy mecz był dla legionistów trzecim na przestrzeni tygodnia. Grając w tak krótkim odstępie czasu Maciej Skorża musi stosować rotację w składzie, aby mieć w każdym spotkaniu w pełni dyspozycyjnych zawodników. W efekcie do wyjściowej jedenastki powrócili Jakub Wawrzyniak, Miroslav Radović a także Michal Hubnik. Więcej zmian, bo aż sześć, dokonał szkoleniowiec zabrzan. Komu wyszło to na dobre?
Sądząc po pierwszych minutach można byłoby się pokusić, iż nosa miał Adam Nawałka. Już w 10. minucie Górnicy mieli wyśmienitą akcję do objęcia prowadzenia. Mariusz Magiera był bliski przelobowania Wojciecha Skaby z rzutu wolnego, ale ostatecznie legionistów uratowała poprzeczka. Akcję zamykał jeszcze z prawej Aleksander Kwiek, ale futbolówka zatrzymała się jedynie na górnej części siatki. Mało? No to jeszcze Michał Bemben próbował zasiać spustoszenie pod bramką gości przedzierając się z prawego skrzydła. Odpowiedź Legii była natychmiastowa. Michał Żyro zostawił piłkę Michalowi Hubnikowi, który z prawej strony pola karnego huknął prosto w bandy. Po chwili sam Żyro spróbował szczęścia z dystansu, ale futbolówka przeszła nad bramką gospodarzy. Kolejne minuty nie obfitowały w podbramkowe sytuacje. Jednak warto było poczekać do 38. minuty. Najpierw z dystansu próbował zaskoczyć Manu, a po chwili legioniści mieli rzut wolny. Do ustawionej piłki podszedł Ariel Borysiuk, który posłał atomowe uderzenie zmuszając Adama Stachowiaka do interwencji. Rzut rożny dla Legii i... kolejna okazja do zmiany rezultatu. Zakotłowało się w szesnastce gospodarzy. Do przewrotki składał się Ivica Vrdoljak, ale strzał oddał Jakub Wawrzyniak. Był jeszcze blisko akcji Miroslav Radović, ale ostatecznie bramkarz Górnika na raty wyszedł z opresji. W odpowiedzi Mariusz Przybylski skierował piłkę prosto w ręce Wojciecha Skaby. I choć do końca pierwszej połowy pozostawało mniej niż 5 minut, to o zmianę wyniku pokusił się wspomniany Żyro. Niestety, zobaczyliśmy niedostatki w uderzeniu prawą nogą młodego zawodnika, który po akcji z obrotu włożył w strzał zbyt mało siły, aby ten mógł okazać się efektywny. Jeszcze mało aktywny Daniel Sikorski zaznaczył swoją obecność huknięciem na wiwat z dystansu i piłkarze mogli udać się do szatni. Na tablicy 0-0, choć piłkarze Macieja Skorży byli stroną przeważającą i mogli już prowadzić.
Po zmianie stron piłkarze Legii byli bardzo bliscy zdobycia upragnionej bramki. Na prawej flance Manu zagrał do Jakuba Rzeźniczaka, a ten posłał piłkę w pole karne prosto na głowę Hubnika. Czeski napastnik strzelił jednak prosto... w słupek! Jeszcze z pomocą przyszedł „Rzeźnik”, który uderzył na bramkę Górnika, gdzie Stachowiak wykazał się swymi umiejętnościami. Po chwili zabrzanie ponownie znaleźli się w opałach - Ivica Vrdoljak do spółki z Miroslavem Radoviciem zmusili rywala do kolejnej interwencji. Na reakcję gospodarzy nie mogliśmy się doczekać. Legioniści co chwila stwarzali zagrożenie i... doczekali się. Niemal kwadrans od rozpoczęcia drugiej połowy z rzutu rożnego Miroslav Radović posłał piłkę w pole karne, gdzie Jakub Wawrzyniak wyskoczył ponad Mariusza Przybylskiego i Magierę, pewnie kierując futbolówkę do siatki! I choć Adam Nawałka dokonał roszad w składzie, to reakcja jego podopiecznych była... znikoma. Nie widzieliśmy rzucenia się do odrabiania strat. Nie widzieliśmy wzmożonej walki. Wręcz przeciwnie, nadal widzieliśmy dominującą Legię na zabrzańskim stadionie. W takim momencie kibice Górnika zamiast wspierać swój zespół, woleli... lżyć stołeczny zespół. A trzeba uczciwie przyznać, iż przydałby im się pozytywny doping, gdyż Górnik nie miał łatwego życia przy konstruowaniu akcji ofensywnych, a każda z prób ataku wymagała sporego wysiłku. Każdy zdobyty metr przychodził im z trudem. W takich okolicznościach legionistom nie pozostało nic innego jak "dobić rywala". Jednak nieporadności zabrzan nie wykorzystał w 78. minucie Michał Kucharczyk, który w wyśmienitej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką! Zamiast spokojnego 2-0, było skromne prowadzenie legionistów. Inna sprawa, że gracze Skorży nie musieli zbytnio drżeć o wynik, gdyż Górnik nie dawał im ku temu powodów. Stałe fragmenty gry i szukanie szczęścia, że futbolówka odbije się od zawodnika w czerwonym trykocie i przypadkowo wpadnie do siatki Skaby, to zbyt mało na tak grający jak dziś zespół z Warszawy. Gdy wydawało się, że komplet punktów pojedzie do Warszawy, arbiter doliczył 3 minuty. To wystarczyło, żeby doprowadzić do remisu. Robert Jeż uderzył z dystansu, Skaba wypluł piłkę przed siebie. Niewidoczny Sikorski dopadł do futbolówki i... doprowadził do remisu!
Legioniści wypuścili zwycięstwo z rąk, dając gospodarzom remis, a sami tracąc dwa punkty. Wydawało się, że dominująca w drugiej połowie Legia zgarnie całą pulę i zrówna się punktami z Jagiellonią Białystok. Nic z tego... W Zabrzu padł remis i na Podlasie jedziemy ze stratą dwóch „oczek” do Jagi.
Autor: Fumen