Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 21 maja 2011, godz. 15:45
Ekstraklasa - 28. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 45+3' Cabral (k)
  • 90+1' Szałachowski
2 (1)
Herb Wisła Kraków Wisła Kraków
    0 (0)

    Sędzia: Paweł Gil
    Widzów: 19236
    Pełen raport

    Wypowiedzi pomeczowe

    Maciej Skorża: Plan naszej gry zakładał aby od początku zgrać pressingiem i zmusić Wisłę do obrony. Pierwsza połowa dobrze wyglądała w naszym wykonaniu. Pierwsze 20 minut zagraliśmy chyba najlepsze w tym sezonie. Zostaliśmy nagrodzeni w końcówce karnym po akcji Radovicia. To był ważny moment tego meczu. W drugiej połowie chcieliśmy kontrolować przebieg gry. Co jakiś czas stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką Wisły. W końcówce dobrze zachował się Sebastian Szałachowski, który przypieczętował dla nas ważne zwycięstwo. Nadal liczymy się w walce o drugie miejsce. Wisła bardzo chciała wygrać. W przerwie przy zejściu do szatni było słychać jak trener Robert Maaskant mobilizował zawodników na drugą połowę. Nie uważam, że był to słaby mecz. To zwycięstwo dla mnie ma swoją wymowę.

    Robert Maaskant: Do meczu przygotowywaliśmy się inaczej niż zwykle. Zawodnicy mieli kilka dni wolnego i motywacja była zupełnie inna po zdobycia mistrzostwa. Daliśmy odpocząć Kirmowi, który w tym sezonie grał bardzo wiele spotkań. Zagraliśmy również inną taktyką niż zwykle - czterech obrońców, trzech pomocników i dwóch napastników Małecki i Melikson, a przed nimi grał Genkov. W pierwszej części pierwszej połowy graliśmy na chodząco. Zawodnicy zupełnie się nie zaangażowali i Legia przejęła inicjatywę. W drugiej części pierwszej połowy było zupełnie inaczej. Mieliśmy kilka okazji do strzelania gola. Byłem przekonany że na przerwę zejdziemy z wynikiem 0-0. Popełniliśmy jednak głupi błąd. Niepotrzebnie zagraliśmy na spalonego. W mojej opinii nie było karnego. Takie głupie błędy decydują o wyniku spotkania.

    Założenie na drugą połowę było takie, aby utrzymać 1-0 i w końcówce poszukać bramki wyrównującej. Mieliśmy swoje sytuacje i mogliśmy doprowadzić do wyrównania, ale się nie udało i Legia strzeliła na 2-0. Porażki nigdy nie smakują dobrze, szczególnie w takim prestiżowym spotkaniu. Jednak zdobyte mistrzostwo rekompensuje mi tę porażkę.


    Jakub Wawrzyniak: Wszyscy byśmy chcieli, żeby takiej atmosfery jak dziś na trybunach było najmniej. Po części rozumiem jednak zarówno naszych kibiców, jak i fanów w całej Polsce. Nie wydaje mi się, żeby z polskim kibicowaniem było aż tak źle, żeby posuwać się do takich kroków, jakie miały miejsce ostatnio. Takie jest moje prywatne zdanie, do którego mam prawo. Jeżeli jako dziennikarze chcecie zasugerować, że nasza wygrana wynika z faktu, że Wisła nam odpuściła, to chyba nie macie racji. Do momentu rzutu karnego i pierwszej bramki, byliśmy drużyną lepszą. Wisła miała też swoje sytuacje, ale to my przeważaliśmy i tworzyliśmy kolejne okazje do zdobycia gola. Jeżeli jednak Wisła odpuściła mecz, to jest to tylko jej problem. Co do nas, to gdybyśmy nie potrafili się zmotywować na mecz z Wisłą, bo mamy już zapewniony start w europejskich pucharach, to oznaczałoby to, że nie jesteśmy profesjonalistami. Puchar Polski jest cennym trofeum, ale my mierzyliśmy w dublet. Skoro nie udało się zdobyć mistrzostwa, to trzeba zrobić wszystko by zostać wicemistrzem.
    Nie przejmujemy się medialnymi spekulacjami, że Maciej Skorża odejdzie z Legii. Skupiamy się na tym, żeby razem z trenerem wywalczyć tytuł wicemistrza Polski. Co będzie dalej – nie wiemy.

    Tomasz Kiełbowicz: Z perspektywy ławki rezerwowych karny był ewidentny, a skoro sytuacja była stuprocentowa to powinna być czerwona kartka. Co do samego meczu, to był on trudny dla nas. Wiedzieliśmy, że Wisła już o nic nie walczy, ale było to prestiżowe spotkanie. Chcieliśmy jednak wygrać i ograć nowego mistrza. Udało się nam, mamy kolejne punkty i walczymy o wysoką lokatę w lidze. Nie wydaje mi się jednak, że goście przyjechali tu turystycznie. To są mecze, które elektryzują całą Polskę i każdy chce wygrać.
    Teraz okazuje się, że bardzo szkoda straconych dwóch punktów w Zabrzu. Są jednak jeszcze dwie kolejki i zrobimy wszystko, żeby znaleźć się na podium. A dziś cieszę się, że wreszcie wyrównaliśmy bilans bramkowy. Za dużo tracimy goli w tym sezonie, tym bardziej, że Legia zawsze słynęła z dobrej defensywy. Wygrana z mistrzem Polski dodaje nam pewności siebie i w dobrych nastrojach pojedziemy do Gdyni.

    Sebastian Szałachowski: Musiałem wreszcie przypomnieć kibicom o sobie i zdobyć gola. Dobrze, że wygraliśmy ze świeżo upieczonym mistrzem. Dla mnie to była szansa na pokazanie, że potrafię grać. Zresztą teraz każdy mecz jest dla mnie szansą i nieważne w jakim wymiarze czasowym pojawiam się na boisku. Teraz przed nami dwa mecze u musimy zrobić co w naszej mocy, żeby wygrać. Po zdobyciu Pucharu Polski opadła presja i gramy spokojniej. Dziś też kontrolowaliśmy mecz i czerwona kartka niewiele nam pomogła, bo i tak przeważaliśmy.

    Sergei Pareiko (Wisła Kraków): Nie wiem czemu sędzia podyktował rzut karny dla Legii. Przyznam, że nie rozumiem tej decyzji. Walczyłem o piłkę z Miroslavem Radoviciem i po starciu obydwaj upadliśmy na murawę, a arbiter podyktował rzut karny. Najlepiej zapytajcie sędziego dlaczego podjął taką decyzję. Tym bardziej, że ten moment ustawił całą grę. Dla mnie nie powinno być żadnego rzutu karnego.