Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Poznań - Niedziela, 27 października 2013, godz. 18:00
Ekstraklasa - 13. kolejka
Herb Lech Poznań Lech Poznań
  • 50' Lovrencsics
1 (0)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 47' Jodłowiec
1 (0)

Sędzia: Daniel Stefański
Widzów: 38458
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Jan Urban (trener Legii): Wiedzieliśmy, jaką chęć ma Lech, żeby nas ograć. Obawialiśmy się tego spotkania, bo za dużo zmian w składzie nie możemy robić, a gramy co 3 dni. W pierwszej połowie dużo więcej z gry i inicjatywę miał Lech. My nie mogliśmy dobrze wejść w to spotkanie, szybko traciliśmy piłkę. Lech miał przewagę optyczną, ale nic z niej nie wynikało. Nie było zbyt wielu sytuacji zarówno dla jednej, jak i drugiej drużyny. W drugiej połowie szybko strzeliliśmy bramkę, ale Lech szybko odrobił straty. Po strzelonej bramce mieli praktycznie tylko strzał Teodorczyka, który Skaba wybronił. My mieliśmy trzy sytuacje sam na sam i przynajmniej jedną z nich powinniśmy wykorzystać. Remis na trudnym terenie w Poznaniu uznajemy za dobry.

Bereszyński dostał "pozdrowienia" od publiczności z Poznania i nie było wiadomo, jak zareaguje. Po tak długiej przerwie wszedł na boisko w tak trudnym momencie i to w takim meczu. Zagrał dobrze.


Mariusz Rumak (trener Lecha): Wynik oddaje to, co działo się na boisku. Remis odzwierciedla jak zespoły funkcjonowały. Obie drużyny miały swoje sytuacje. Były też słabsze momenty, kiedy się cofaliśmy i wtedy Legia miała swoje sytuacje. Chciałbym podziękować kibicom, na takim meczu warto pracować, warto je grać. Mam nadzieję, że następnym razem im się odwdzięczymy zwycięstwem. Jakbyśmy takie mecze grali często, to zawodnicy byliby pewniejsi w swoich poczynaniach, popełniali mniej błędów i widowisko było by lepsze. Momentami widać było, że Legia zagrała więcej niż my meczów o stawkę. Nam ich trochę brakuje.


Bartosz Bereszyński: Musiałem szybko zaadaptować się do warunków, które panowały na stadionie. Wprowadziłem się w mecz bardzo dobrze, rozłożyłem siły i wytrzymałem kondycyjnie. Nie jestem zmęczony grą. Nie pojawiałem się na boisku przez dwa miesiące i teraz mogę występować w każdym spotkaniu. Lekki niedosyt jest, ale z perspektywy czasu ten punkt może być ważny. Lech nie wygrał u siebie, a na wiosnę przyjedzie do Warszawy. Ranga takiego spotkania zobowiązuje, żeby nie odkładać nogi, dlatego w środku pola często dochodziło do starć.

Dominik Furman: Jest niedosyt, ale na pewno nie możemy gardzić tym punktem. Druga połowa była dla nas, gdyż mieliśmy więcej sytuacji. Gdybyśmy zdobyli gola albo tak szybko go nie stracili, to mecz potoczyłby się inaczej. Takie klasyki mają to do siebie, że czasami piękno futbolu schodzi na dalszy plan. Z boisku wygląda to inaczej niż z trybun. Dzisiaj na pewno walka przewyższała styl gry. Nie jestem od oceniania poszczególnych zawodników. To trener ustawia skład i wie najlepiej, na jakiej pozycji ma kto zagrać. Ja nie jestem całkowicie z siebie zadowolony. Kiedy Łukasz zszedł z boiska, to nasza obrona musiała poradzić sobie grając w osłabieniu. Na szczęście przetrzymaliśmy napór i nic poważnego się nie stało. Odetchnąłem z ulgą, gdy Kuba Kosecki wrócił na boisko po ciężkim zderzeniu. Cieszymy się, iż utrzymaliśmy pozycję lidera, ale żałujemy, że nie udało się wygrać. Nie możemy długo myśleć o tym pojedynku, bo już czeka na nas Zawisza.

Jakub Rzeźniczak: Z przebiegu całego spotkania, wynik można uznać za w miarę sprawiedliwy. Lech prowadził dzisiaj grę, ale to my mieliśmy lepsze okazje. Stworzyliśmy sobie chyba ze trzy stuprocentowe sytuacje. Gospodarze, oprócz strzelonego gola, w ogóle nam nie zagrażali. Po ostatnim gwizdku byłem zły na siebie, bo przy trafieniu dla Lecha mogłem zachować się lepiej. Czasami zdarzają się takie błędy, taka jest piłka. Dzisiaj przydarzył się mi i na pewno wyciągnę z niego wnioski. W takich sytuacjach trzeba pamiętać, żeby nie dać zejść rywalowi do środka, a w tym spotkaniu tak się stało. W drugiej połowie pojedynek był hitem, w pierwszej niekoniecznie. Na początku gra nam się nie kleiła, ale drugie 45 minut było już dużo lepsze.

Tomasz Jodłowiec: Dzisiaj był ciężki teren do gry. Trzeba było podjąć walkę, co udało się nam w drugiej połowie. W swojej karierze miałem już okres, kiedy grałem w środku pomocy. Wówczas z meczu na mecz prezentowałem się coraz lepiej. Jest lekki niedosyt, bo mieliśmy swoje okazje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Byłoby inaczej, gdybyśmy nie stworzyli sobie szans, a wywieźli stąd remis.

Jakub Kosecki: Głowa mnie strasznie boli. Wszystkie mięśnie mam pokopane. Można powiedzieć, że gracze Lecha urządzili dzisiaj sobie na mnie polowanie. Teraz muszę pojechać do szpitala na badania, żeby sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. W tym zderzeniu z Broziem zawinił brak komunikacji. Na stadionie był taki tumult, że nie dało się słyszeć kogoś z odległości jednego metra. Zawsze chcemy wygrywać, dzisiaj również. Zdobyliśmy bramkę na początku drugiej połowy, później od razu Lecha wyrównał. Jesteśmy w miarę zadowoleni, ale powinniśmy utrzymać korzystny rezultat do końca. W pierwszej połowie na boisku była prawdziwa wojna, w drugiej odsłonie oglądaliśmy już więcej gry. Trzeba jednak powiedzieć, że dzisiaj grano zdecydowanie zbyt mało piłką. Wiedzieliśmy, co będzie na nas tutaj czekało. Odczuliśmy to na własnych kościach. Było widać, iż Lech szuka rewanżu za dwie porażki z tamtego sezonu. Naszym celem było zwycięstwo, ale nie narzekamy.