|
Płock - Sobota, 15 kwietnia 2006, godz. 18:15 Ekstraklasa - 25. kolejka |
|
Wisła Płock
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (1) |
Sędzia: Marek Ryżek (Piła) Widzów: 7000 Pełen raport |
|
Marcin Burkhardt pięknym uderzeniem z 16 metrów dał Legii 3 punkty |
Ósme ligowe zwycięstwo z rzędu
W Wielką Sobotę legioniści odnieśli ósme ligowe zwycięstwo w rundzie wiosennej! W ten sposób podopieczni Dariusza Wdowczyka pobili rekord 7 zwycięstw z rzędu, który zanotował zespół Legii prowadzony przez Dariusza Kubickiego. Więcej, w 2006 roku "Wojskowi" zdobyli komplet punktów w ekstraklasie i utrzymali przewagę 4 punktów nad drugą w tabeli Wisłą Kraków.
W Płocku nie mógł wystąpić Edson da Silva, jeden z najważniejszych motorów napędowych drużyny. Jego miejsce na prawej obronie zajął Tomasz Kiełbowicz. W meczowej 18-stce znalazło się miejsce do Marcina Klatta, który zakończył kilkumiesięczną rehabilitację. Dzień wcześniej "Klacik" zagrał 45 minut w trzecioligowych rezerwach.
Początek meczu należał do gospodarzy, którzy stworzyli sobie dwie niezłe sytuacje. Najpierw z rzutu wolnego uderzał Magdoń, a kilka minut później Obajdin. W oby sytuacjach dobrze spisał się Łukasz Fabiański. Po kwadransie gry do ataku przystąpili legioniści. Ładnie uderzał Roger, w 21. minucie Tomasz Kiełbowicz minimalnie chybił z rzutu wolnego. Dwie minuty później padł "gol z niczego". Legioniści przeprowadzali akcję prawą stroną boiska. Wojciech Szala kopnął piłkę daleko i wysoko za siebie na 15 metr. Tam niedokładnie wybili ją obrońcy, a Marcin Burkhardt "przepchnął" zawodnika Wisły i pięknym uderzeniem z 16 metrów pokonał Wierzchowskiego, który tylko patrzył jak futbolówka wlatuje do siatki. Ta bramka dała duży komfort psychiczny podopiecznym Dariusza Wdowczyka. W defensywie legioniści grali niemal bezbłędnie. W 40. minucie w pole karne dośrodkował Wojtek Szala, ale strzał głową Sebastiana Szałachowskiego - podobny do tego, po którym strzelił gola w spotkaniu z Lechem - przeszedł obok bramki. Chwilę później składnej akcji legionistów nie zamienił na bramkę Piotr Włodarczyk.
W przerwie w drużynie Wisły Płock nastąpiła jedna zmiana. W miejsce Dariusza Romuzgi wszedł Adrian Mierzejewski. Obraz gry jednak nie zmienił się. Legia kontrolowała sytuację na boisku i co jakiś czas konstruowała akcje ofensywne. W 55. minucie rzut rożny wykonywał Marcin Burkhardt. Dośrodkował prosto na głowę Piotra Włodarczyka, ale jego strzał trafił prosto w bramkarza gospodarzy Jakuba Wierzchowskiego. Minutę później trener Josef Csaplar dokonał drugiej zmiany - za Mitara Pekovicia wszedł Robert Styranowski. Ataki Wisły Płock były konsekwentnie rozbijane przez obrońców z Warszawy. W 62. minucie z boiska zszedł Piotr Włodarczyk, który nadal nie może się przełamać i strzelić gola. Jego miejsce zajął Marcin Klatt, ale wyraźnie widać u niego było długi rozbrat z piłką. Klatt nie brał udziału w żadnym obozie przygotowawczym do rundy wiosennej, więc trudno oczekiwać by od razu zaczął strzelać gole.
W końcówce spotkania gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i śmielej zaatakowali, a w Legii Marcina Burkhardta zastąpił Aleksandar Vuković. W 82. minucie w polu karnym Legii powstało spore zamieszanie. Na bramkę Fabiańskiego uderzał Peszko, ale bramkarz Legii był na posterunku. Wobec takiego przebiegu gry Dariusz Wdowczyk postanowił wzmocnić linię obrony i za Sebastiana Szałachowskiego wprowadził Veselina Djokovicia. Arbiter doliczył dwie minuty do regulaminowego czasu gry i w tym czasie świetną akcję przeprowadził Roger Guerreiro, ale piłka po jego strzale trafiła tylko w słupek.
Legia wygrała skromnie, ale pewnie i zasłużenie. Podopieczni Dariusza Wdowczyka wykazali się mądrością w grze i zainkasowali kolejne bardzo ważne trzy punkty na swoje konto. Przewaga czterech punktów nad Wisłą Kraków cały czas się utrzymuje, a do zakończenia sezonu coraz mniej kolejek. Już w najbliższą sobotę na Łazienkowskiej Legia podejmie drużynę Franciszka Smudy, Zagłębie Lubin. Oczywiście na to spotkanie spodziewamy się kompletu kibiców. Wszystkich serdecznie zapraszamy!
Autor: Woytek