Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Piątek, 5 maja 2006, godz. 20:00
Ekstraklasa - 28. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 37' Édson
1 (1)
Herb Amica Wronki Amica Wronki
    0 (0)

    Sędzia: Zdzisław Bakaluk (Olsztyn)
    Widzów: 12000
    Pełen raport
    Edson da Silva!

    Mistrz coraz bliżej

    Po pięknej bramce z rzutu wolnego autorstwa Edsona da Silvy, Legia pokonała Amikę Wronki i jest już tylko o krok od zdobycia mistrzowskiego tytułu. Zwycięstwo zostało odniesione po dość dobrej, jednak nieskutecznej grze Wojskowych. O ile po meczu z Zagłębiem Lubin zarzucano Legii, że stworzyła pół sytuacji i strzeliła gola, to w piątkowy wieczór stołeczni kibice kilkakrotnie łapali się za głowy po zmarnowanych sytuacjach.

    Trener Dariusz Wdowczyk zdecydował rozpocząć mecz z linią ataku, która zagrała w drugiej połowie spotkania z Koroną. Na boisku zobaczyliśmy zatem Cezarego Kucharskiego i Piotra Włodarczyka. Dodatkowo do składu powrócił Moussa Ouattara, który odpokutował już czerwoną kartkę. W pierwszej połowie Legia wyraźnie dominowała nad gośćmi z Wronek. Jednak przewagę udało się udokumentować golem dopiero w 37. minucie. Wtedy to faulowany został Włodarczyk. Do piłki ustawionej z prawej strony boiska podszedł Edson. Przymierzył i fantastycznym strzałem w długi róg pokonał bezradnego Pawła Linkę. Kolejny przepiękny gol Brazylijczyka, który do swoich umiejętności przekonał już chyba największych malkontentów. Nic dziwnego, że Roger Guereiro pospieszył by wyczyścić buty swego rodaka. Skoro na tablicy wyświetlił się wynik 1:0, kibice mogli trochę uspokoić skołatane nerwy. A powodów do nerwów mieli wcześniej wiele. W 15. minucie prowadzenie Wojskowym powinien dać Sebastian Szałachowski. Doskonałym prostopadłym podaniem popisał się wówczas Kucharski. Przed bramkarzem Amiki znalazło się aż dwóch legionistów. „Szałach” mógł podać do niekrytego Włodarczyka. Zdecydował się jednak na strzał, który minął bramkę gości. Trzy minuty później piłka po strzale Marcina Burkhardta minimalnie chybiła celu. Na szczęście w Legii gra Edson i dzięki jego uderzeniu uradowani kibice mogli paść sobie w ramiona.

    W drugiej połowie Legia spuściła nieco z tonu. Jednak nadal stwarzała sobie bramkowe sytuacje. Co z tego skoro wciąż pozostawała nieskuteczna. W 57. minucie znakomitą szansę na podwyższenie rezultatu zmarnował Kucharski. Najpierw wyłuskał piłkę Piotrowi Dziewickiemu i znalazł się przed bramkarzem Amiki. Niestety strzał minął bramkę i po trybunach przeszedł jęk zawodu. Nieskuteczność „Kucharza” najwyraźniej nie przypadła do gustu Wdowczykowi, który wkrótce zdjął go z boiska. W jego miejsce na murawie pojawił się Dawid Janczyk. To pierwszy mecz młodego legionisty od 17 marca, kiedy to podczas meczu z Cracovią Kraków nabawił się kontuzji. Choć Janczyk został owacyjnie przyjęty przez kibiców to nie pokazał nic wielkiego. W jego grze widać było brak ogrania, spowodowany blisko dwumiesięczną przerwą, który nie udało się nadrobić ambicją. Tym czasem im bliżej końca spotkania, tym śmielej do głosu zaczęła dochodzić Amica. Jednak Legia nie pozwalała gościom na zbyt wiele. Dobrze spisywał się Łukasz Fabiański, który po raz kolejny zachował czyste konto. Jeszcze tylko pod koniec spotkania Roger usiłował zaskoczyć Linkę, ale rezultat nie uległ już zmianie.

    Legia odniosła już dziesiąte zwycięstwo na wiosnę i śmiało przymierza się do mistrzowskiego tronu. Dzięki piątkowemu zwycięstwu jest na to duża szansa. Do zdobycia mistrzostwa Polski pozostał już tylko niewielki kroczek. Szansę do jego wykonania Wojskowi dostaną już w środę. Po meczu z Górnikiem Zabrze mistrz może powrócić na Łazienkowską. Jedyne co trzeba zrobić to wygrać. A więc, wygrajmy w Zabrzu i bądźmy mistrzami!

    Autor: Tomek Janus