|
Warszawa - Niedziela, 1 kwietnia 2007, godz. 17:00 Ekstraklasa - 19. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 22' Włodarczyk
- 54' Smoliński
|
2 (1) |
|
ŁKS Łódź
| 1 (0) |
Sędzia: Jarosław Żyro Widzów: 11057 Pełen raport |
|
W ten sposób Piotr Włodarczyk zdobył pierwszą bramkę dla Legii - fot. Mishka |
To nie Prima Aprilis
To nie żart. Legia wygrała pierwszy ligowy mecz w tej rundzie. Mało tego. Jako pierwszy do siatki trafił Piotr Włodarczyk! Zresztą "Włodar" zdobył drugiego gola, którego sędzia nie uznał. Poza tym legioniści grali naprawdę nieźle i zasłużenie wywalczyli trzy punkty. Drugą bramkę dla Legii dołożył rodowity warszawiak, Marcin Smoliński. Gości stać było tylko na honorowe trafienie Mariusa Kizysa. Strata Legii do pierwszego miejsca w tabeli zmniejszyła się do ośmiu punktów.
Fani Wojskowych nie zrażeni ostatnimi nędznymi popisami ich ulubieńców, tłumnie stawili się w niedzielny wieczór na stadionie Wojska Polskiego. Blisko 13 tys. kibiców Legii obserwowało zmagania obu drużyn. Trener Dariusz Wdowczyk konsekwentnie zdecydował się postawić na nieskutecznego Włodarczyka. W linii ataku wspomagał go Dawid Janczyk. "Włodar" od pierwszych minut grał z taką werwą, że niektórzy aż przecierali oczy ze zdumienia. W 10. minucie to właśnie "Nędza" strzelał zza pola karnego. Jego uderzenie odbił przed siebie Bogusław Wyparło. Do piłki dopadł jeszcze Janczyk, ale gola nie było.
Z biegiem czasu gospodarze zyskiwali przewagę. Nie potrafili jednak udokumentować jej strzeloną bramką. Pomogli dopiero kibice. Wywiesili transparent o treści "Niech będzie pochwalony. Czerwony. Biały. Zielony", czym zmotywowali piłkarzy do lepszej gry. W 23. minucie było więc już 1-0. Lewą stroną szarżował brazylijski duet Roger-Edson. Z okolic linii końcowej dośrodkował ten drugi. W polu karnym czaił się już Włodarczyk. Uderzył głową i wyprowadził Legię na prowadzenie.
Mięło kilka chwil i "Włodar" mógł zanotować drugie trafienie. Niestety tym razem jego strzał szczupakiem minął bramkę Wyparły. Przed przerwą szansę na podwyższenie wyniku miał jeszcze Janczyk. Piłka ostatecznie wylądowała na bocznej siatce i gola nie było. Pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy. Goście, wspierani przez 1200 fanów z Łodzi, praktycznie nie zagrozili bramce strzeżonej prze Łukasza Fabiańskiego.
Po przerwie na drugą bramkę trzeba było czekać tylko 10 minut. Zanim piłka załopotała w siatce po raz drugi, wyborną okazję zmarnował Janczyk. Choć znalazł się w dogodnej sytuacji, nie potrafił skierować piłki do bramki. Na szczęście w 55. minucie błąd kolegi naprawił Smoliński. Rzut rożny wykonywał Łukasz Surma. Piłkę głową zbił Zdzisław Leszczyński. Futbolówka trafiła pod nogi Włodarczyka. Ten zauważył przed polem karnym Smolińskiego. Po przyjęciu piłki "Smoła" nie zastanawiał się tylko uderzył zza pola karnego. Precyzyjne uderzenie z lewej nogi, wpadło do bramki obok bezradnego Wyparły. Smoliński niczym szalony pomknął zaś w stronę ławki rezerwowych, gdzie przyjął gratulacje od Wdowczyka.
W 72. minucie piłka po raz trzeci wpadła do siatki. Tym razem sędzia nie uznał jednak trafienia Włodarczyka. "Akcja szybko przebiegała, ale moim zdaniem piłka nie opuściła placu gry" – tłumaczył po meczu "Włodar”". Sędzia Jarosław Żyro był jednak innego zdania. Pod koniec spotkania kontaktowego gola zdobyli za to łodzianie. Przy bliższym rogu zupełnie niekryty stał Kizys. Piłka wylądowała na jego głowie i chwilę potem było już tylko 2-1. "Ustawiałem linię obrony, ale widać ciągle mamy jeszcze nad czym pracować w tym elemencie gry" – tłumaczył po meczu "Fabian". Na więcej trafień ełkaesiaków nie było stać i legioniści wygrali pierwszy ligowy mecz tej wiosny.
"Mieliśmy sporo akcji, graliśmy nieźle, mieliśmy przewagę. Zatem jesteśmy w pełni zadowoleni z przebiegu spotkania oraz z naszej gry" – ocenił spotkanie Wdowczyk. W grze Legii nadal widać jednak niedokładność i elementy, które trzeba poprawić. Okazja do tego już w sobotę w Zabrzu. Gdy ostatnio Wojskowi zawitali na stadion Górnika, świętowali przypieczętowanie mistrzowskiego tytułu. Może tym razem na Górnym Śląsku odzyskają szansę na obronę korony?
Autor: Tomek Janus