Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Wtorek, 17 kwietnia 2012, godz. 18:00
Sparing - mecz towarzyski
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    0 (0)
    Herb Sevilla FC Sevilla FC
    • 45' Diawara
    • 60' Diawara
    2 (1)

    Sędzia: Marcin Borski
    Widzów: 16000
    Pełen raport

    Hiszpanie zdominowali Legię

    W dzisiejszym meczu towarzyskim rozegranym na Stadionie Narodowym Legia Warszawa przegrała z hiszpańską Sevillą FC 0-2. Dwie bramki dla Hiszpanów zdobył Senegalczyk Baba Diawara. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom w ekipie dwukrotnych zdobywców Pucharu UEFA wystąpiło kilku znanych graczy z podstawowego składu. Kibice zgromadzeni na obiekcie wybudowanym specjalnie na Euro 2012 mogli w akcji zobaczyć m.in. Ivana Rakiticia, Piotra Trochowskiego, Álvaro Negredo czy Fernando Navarro.

    Od początku meczu stroną przeważającą byli legioniści. W 9. minucie po dobrym dośrodkowaniu Tomasza Kiełbowicza do dobrej sytuacji doszedł Ismael Blanco, ale ani on, ani chwilę później Nacho Novo, nie potrafili skierował piłki do siatki przyjezdnych. Kilka minut potem na strzał z dystansu zdecydował się Dominik Furman i tym razem na wysokości zadania stanął Javi Varas, który pewnie wyłapał lecącą futbolówkę. Niedługo potem Legia nie wykorzystała jak dotąd najlepszej okazji. Bartosz Żurek otrzymał podanie na lewe skrzydło od Blanco, młody gracz stołecznej drużyny dobrze zwiódł defensorów Sevilli, lecz finalnie trafił w poprzeczkę. W 31. minucie pierwszy raz o sobie dali znać Hiszpanie. Po odważnie wyprowadzonym kontrataku mocno, jednak wprost w Jakuba Szumskiego trafił Baba Diawara. Z biegiem czasu tempo gry wyraźnie siadło. Żadna z jedenastek nie potrafiła postawić bramkarza przeciwnika w stan najwyższej gotowości.
    Siedem minut przed końcem pierwszej połowy po podaniu z głębi pola Szumskiego pokonał wprawdzie Diawara, ale sędzia niesłusznie nie uznał gola odgwizdując spalonego. Chwilę później po fatalnej stracie Artura Jędrzejczyka Senegalczyk wyprowadził już Sevillę na prowadzenie. Prawy defensor Legii w łatwej sytuacji stracił piłkę na rzecz jednego rywali, ten wypuścił swojego kolegę, który stanął oko w oko z golkiperem "wojskowych" nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w bramce.

    Po rozpoczęciu drugiej części gry widać było, że polscy piłkarze nie zamierzają zbyt szybko składać broni. Wprowadzenie na plac gry Ivicy Vrdoljaka, Miroslava Radovicia oraz Iñakiego Astiza, czyli trójki podstawowych graczy, pokazało, że legioniści chcieli walczyć w tym meczu o pełną pulę. W 54. minucie meczu Legia miała znakomitą okazję, aby doprowadzić stanu remisowego. Marcin Borski podyktował wątpliwy rzut karny za faul Jose Manuela Moralesa na rozpędzającym się Bartoszu Żurku. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Ismael Blanco, ale w doskonałej sytuacji strzelił ponad poprzeczką. Niewykorzystana szansa zemściła się na warszawskich zawodnikach kilkadziesiąt sekund potem. Po rzucie rożnym do piłki na lewym skrzydle doszedł Luis Alberto, zacentrował do Baba Diawary, który po raz drugi skorzystał z podania 20-latka i zmusił do kapitulacji Jakuba Szumskiego. Goście z Hiszpanii wcale nie planowali poprzestać na zdobyciu dwóch bramek w starciu z Legią i w 68. minucie mogli uzyskać trzecie trafienie. Ze skraju boiska do Cali dośrodkował jeden z partnerów, lecz jego uderzenie głową w ekwilibrystyczny sposób obronił golkiper "wojskowych".
    Zdominowana w drugiej połowie Legia swoim rywalom zdołała się odgryźć dopiero na kwadrans przed końcem spotkania. Po ładnej kontrze i dokładnym podaniu od Tomasza Kiełbowicza strzelając głową minimalnie się pomylił Ismael Blanco. W 79. minucie Argentyńczyk mógł zdobyć honorowego gola dla swojej ekipy, jednak po jeszcze jednym dograniu od Kiełbowicza źle opanował piłkę i niebezpieczeństwo zdołali zażegnać obrońcy z Sevilli. 120 sekund przed ostatnim gwizdkiem arbitra z daleka uderzył Radović, ale bramkarz rywali nie miał problemów z obroną jego strzału. W samej końcówce meczu kilkoma dobrymi interwencjami popisał się wprowadzony w drugiej połowie, rezerwowy golkiper Legii, Konrad Jałocha.

    Autor: Wiśnia